Drogie samochody, zakrapiane imprezy i tłumy kobiet będących na każde jego skinienie. W latach 50. XX w. Horst Burkhart żył w Niemczech jak pan życia i śmierci. Zapewne nikt z podziwiających go ludzi nie podejrzewał, jak przerażająco prawdziwe jest to określenie. I że pod maską eleganckiego menedżera hotelowego kryje się sadysta, który majątku dorobił się na prześladowaniu polskich Żydów w czasie II wojny światowej. W krakowskim getcie jego prawdziwe nazwisko było synonimem zła w najczystszej postaci.