Kto w minioną sobotę miał przyjemność oglądać Grand Prix w Szwecji, ten musiał przynajmniej parę razy otwierać usta z zachwytu. Pierwsze słowa uznania i oklaski należały się organizatorom, którzy po potężnych opadach byli w stanie, w ledwie godzinę po ustaniu deszczu, przygotować tor do bezpiecznego ścigania. Potem już “ochy i achy” należały się tylko królowi toru w Malilli — Bartoszowi Zmarzlikowi. ]]>

Read MoreCzytaj więcej Przegląd Sportowy 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *