Wybory parlamentarne w Holandii odbyły się ponad siedem miesięcy temu. Tyle czasu potrzebowały cztery partie, by porozumieć się w sprawie koalicji. Negocjacje przebiegały bardzo nerwowo. Geert Wilders, lider skrajnej prawicy, musiał usunąć się w cień, a na czele rządu ostatecznie stanął kandydat bezpartyjny, były szef wywiadu. Poza chęcią sprawowania władzy koalicjantów nie łączy prawie nic. Wygląda na to, że polityczny chaos w Holandii — zamiast skończyć się wraz z powołaniem premiera — dopiero się zaczyna.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *