Trzy lata temu w małej wsi pod Częstochową doszło do potrójnego zabójstwa. Brata, bratową i bratanka miał zastrzelić Jacek Jaworek, który do tej pory nie został odnaleziony. Ani żywy, ani martwy. Teraz nowe światło na tragedię w Borowcach rzucają częstochowscy policjanci. Opowiadają Onetowi, że miejscowa policja najpierw sprawę zbagatelizowała, a ich komendant, zamiast nadzorować poszukiwania podejrzanego o wielką zbrodnię, wolał jechać na pielgrzymkę Radia Maryja, która właśnie zaczynała się na Jasnej Górze.