Była “ręka Boga” Maradony. Był gol Lamparda, który jakimś cudem nie został uznany. Były nie lata, lecz całe dekady płaczu. I to tak głośnego, że pomimo kanału La Manche, każdą spadającą w Anglii łzę słyszała cała Europa. Dziś na ulicach nie ma już pompowania balonika. Wszyscy czekają na ostatni gwizdek arbitra. Wszyscy z jedną myślą: “Nieważne jak, ważne, by znów nie przegrać”. Bo ile można przegrywać? ]]>

Read MoreCzytaj więcej Przegląd Sportowy 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *