Był wczesny ranek 17 lipca. 17-latek jechał tramwajem z centrum Katowic do pobliskiego Chorzowa, kiedy nagle zaatakowało go trzech obcych młodych mężczyzn. Najpierw wyrwali mu telefon, potem wyciągnęli go na zewnątrz. Tam kopali chłopaka, bili go pięściami po twarzy, łamiąc mu nos i szczękę. Udało mu się uciec tylko dzięki temu, że do jednego z napastników zadzwonił telefon.