Glencore stawia zyski z węgla wyżej niż ESG
– Generujący solidne zyski biznes węglowy okazał się dla koncernu wydobywczego Glencore ważniejszy niż wcześniej zapowiadane zobowiązania dotyczące ESG – wskazuje “Financial Times”.
W minionych dwóch latach Glencore – największy na świecie giełdowy producent węgla – osiągnął zysk w wysokości 51 mld dolarów, z czego ponad 17 mld zł wypłacił akcjonariuszom. Wywodząca się ze Szwajcarii grupa uzyskała te wyniki dzięki dużym wzrostom cen węgla po zaatakowaniu Ukrainy prze Rosję.
Brytyjski dziennik przypomina, że w 2021 r., gdy trwała “gorączka” związana z polityką ESG, czyli kwestiami dotyczącymi ochrony środowiska, odpowiedzialności społecznej i ładu korporacyjnego, a inwestorzy chętnie angażowali się “zielone” aktywa, Anglo American – inny duży koncern wydobywczy – wydzielił swój biznes węglowy w RPA.
W 2023 r., gdy ceny węgla spadły, taki sam ruch zapowiedział Glencore, który miał podzielić się na dwie części – producenta węgla oraz spółkę metalurgiczną. Miało to być częścią planu przejęcia kanadyjskiej firmy Teck Resources, która również planowała podobny podział.
W ostatnich dniach władze koncernu porzuciły jednak te plany, a jako powód wskazały gwałtowną zmianę nastawienia inwestorów do paliw kopalnych, do której doszło w ciągu ostatniego roku. Jak stwierdził Gary Nagle, prezes Glencore, “inwestorzy nadal zdają sobie sprawę, że gotówka jest królem” i choć trwa transformacja energetyczna, to dostęp energii musi zostać zapewniony – również tej pochodzącej z paliw kopalnych. Dotyczy to zwłaszcza krajów rozwijających się w Afryce i Azji.
“Financial Times” podkreśla, że decyzja podjęta przez Glencore pokazuje dylemat, z którym muszą mierzyć się największe koncerny wydobywcze. Tym dylematem jest to, jak wyrzec się ogromnych zysków z węgla, które można z jednej strony przeznaczyć na dywidendy, a z drugiej inwestować w dywersyfikowanie działalności, czyli wydobycie miedzi, kobaltu, litu oraz innych surowców, na które popyt będzie generować transformacja energetyczna.
Według niektórych komentatorów Glencore bez aktywów węglowych nie byłby w stanie zapewnić satysfakcjonujących dywidend akcjonariuszom, więc pozostanie przy węglu czyni akcje koncernu bardziej atrakcyjnymi w oczach inwestorów. Inni wskazują, że szwajcarski koncern po prostu zdał sobie sprawę z tego, że “ESG to chwilowa moda”. Wcześniej ambitne plany związane z inwestycjami w OZE przyhamowały też BP oraz Shell, które jednocześnie zwiększyły nakłady na wydobycie ropy i gazu.
Zobacz także: Wiatr i słońce wyprzedziły węgiel i gaz w produkcji prądu w UE
Popyt na diesla spada. Dlaczego? Odpowiedzi szukajcie na chińskich budowach
– Dekoniunktura w chińskim budownictwie uderza w popyt na olej napędowy. To dobra wiadomość dla klimatu, a zła dla tych, którzy liczyli, że apetyt Pekinu na ropę naftową pozostanie nienasycony – zauważa David Fickling, publicysta Bloomberga.
W trudnej sytuacji znajduje się przede wszystkim rynek nieruchomości, który notuje najniższy 2009 r. wynik pod względem rozpoczynanych nowych budów. Ta sytuacja odbija się przede wszystkim na producentach materiałów budowlanych, takich jak cement czy stal.
Mniej uwagi poświęca się temu, że chiński sektor budowlany jest też jednym z największych na świecie konsumentów oleju napędowego, który napędza silniki ciężarówek, koparek, spychaczy czy agregatów prądotwórczych. Przez wiele lat to budownictwo w dużej mierze nakręcało wzrost gospodarczy Chin, więc popyt na diesla utrzymywał się na wysokim poziomie.
Jak wskazuje Fickling, zapotrzebowanie chińskich silników na olej napędowy przekłada się na blisko 4 proc. globalnego popytu na ropę naftową. Jednocześnie odpowiadają one za ponad 1 proc. światowej emisji CO2, czyli tyle, ile wynosi łączna emisja Francji oraz krajów skandynawskich.
W ostatnim czasie widać jednak tendencję spadkową w chińskim popycie na diesla – w czerwcu była ona o 11 proc. niższa niż rok wcześniej, a spora cześć rafinerii pracuje na pół gwizdka. W efekcie statystyki związane z tym segmentem rynku paliwowego są najgorsze od blisko dekady – nie licząc wahnięć w 2020 i 2022 r., które były spowodowane wprowadzeniem surowych lockdownów w czasie pandemii COVID-19.
Publicysta Bloomberga zwraca również uwagę na najsłabsze od lat wyniki producentów maszyn budowlanych. Jednocześnie podkreśla, że olej napędowy jest wypychany z innych sektorów rynku motoryzacyjnego przez pojazdy napędzane LPG i bateriami.
Analitycy PetroChina szacują, że 10-12 proc. zapotrzebowania Chin na benzynę i olej napędowy zostało już zastąpione przez pojazdy zasilane autogazem i bateriami. Z kolei S&P Global Commodity Insights niedawno powoływał się na przedstawiciela PetroChina, który twierdził, że zużycie oleju napędowego w Państwie Środka osiągnęło szczyt w 2023 r., a w 2024 r. spadnie o 5 proc.
David Fickling zaznacza, że kryzys w budownictwie jest oznaką wyczerpującego się potencjału wzrostowego tej branży i jego wpływu na wzrost gospodarczy Chin. To będzie miało swoje konsekwencje dla wielu innych branż, które korzystały na budowlanym boomie. Branża paliwowa musi to zatem brać pod uwagę patrząc na swoje prognozy.
Zobacz również: Czy wybory w USA zmienią oblicze transformacji energetycznej w tym kraju
Kto nie chce hiszpańskiej komisarz ds. energii
– Hiszpańska wicepremier Teresa Ribera liczy na to, że znajdzie się w składzie nowej Komisji Europejskiej i obejmie stanowisko związane z klimatem lub energią. Jej kandydatura budzi jednak niechęć Francji oraz innych krajów chcących rozwijać energetykę jądrową, gdyż Ribera jest zagorzałą sceptyczką tej technologii – donosi Politico.
Portal zaznacza, że hiszpańska minister transformacji ekologicznej i wyzwań demograficznych ostro krytykowała koszty energetyki jądrowej i nazywała wpisanie jej do unijnej taksonomii „wielkim błędem”. Ta postawa wzbudza obawy projądrowych członków Parlamentu Europejskiego oraz krajów pozytywnie nastawionych do inwestowania w elektrownie jądrowe.
Dotyczy to przede wszystkim Francji, która ponad 70 proc. energii pozyskuje z tego źródła, a także ma ambitne acz nieskonkretyzowane plany modernizacji i rozbudowy swojego potencjału wytwórczego.
Pozycja energetyki jądrowej w Europie wzrosła dzięki kryzysowi energetycznemu po agresji Rosji na Ukrainę. Reaktory obecnie pracują w 13 z 27 krajów UE, a jednocześnie zapewniają około jednej piątej całego zapotrzebowania Unii na energię elektryczną.
W ubiegłym roku wspierana przez Francję koalicja krajów projądrowych oświadczyła, że chce zwiększyć potencjał jądrowy UE o 50 procent do 2050 r. Plany budowy nowych mocy w dużej mierze dotyczą państw Europy Środkowej i Wschodniej.
Francuzi najchętniej w KE widzieliby na energetycznym stanowisku kogoś takiego Jozef Síkela, który jest czeskim kandydatem do Komisji. W czeskim rządzie, który niedawno wybrał koreańskie KHNP na wykonawcę nowego bloku jądrowego Dukovanach, Sikela pełni funkcję ministra odpowiedzialnego m.in. za przemysł i energetykę. Od francuskich władz płyną też nieoficjalne sygnały, że będą starać się o to, aby komisarzem odpowiedzialnym za energię nie został ktoś, kto jest przeciwny energetyce jądrowej.
Wszystko wyjaśni się jesienią, gdy ruszą przesłuchania kandydatów do KE w Parlamencie Europejskim. Politico wskazuje też, że możliwa jest opcja, w której Teresa Ribera otrzyma stanowisko związane z klimatem, a energetyka trafi w inne ręce.
Ponadto poszczególni komisarze powinni reprezentować spójną politykę całej KE. Ursula von der Leyen, która ponownie została powołana na stanowisko przewodniczą Komisji, podkreślała dotychczas, że chce, aby Zielony Ład przebiegał zgodnie z zasadą „neutralności technologicznej”.
Zobacz też: Czesi wybrali koreański atom. Czy to się zepnie finansowo?
Naturalny wodór budzi nadzieje w Europie
– Po tym, jak w ubiegłym roku odkryto we Francji potencjalne złoża naturalnego wodoru, w innych krajach Europy trwają poszukiwania kolejnych miejsc wydobycia – informuje Euractiv.
Brukselski portal przypomina, że odkryte w północno-wschodniej Francji złoża są szacowane na 45 mln ton naturalnego wodoru, nazywanego też białym lub geologicznym. Dla porównania Komisja Europejska w planie REPowerEU wyznaczyła cele na 2030 r. w zakresie odnawialnego i niskoemisyjnego wodoru wynoszące 10 mln ton z produkcji unijnej i 10 mln ton z importu (częściowo w postaci amoniaku).
Prognozowane potrzeby są bardzo duże, co dodatkowo napędza zainteresowanie wydobyciem naturalnego wodoru – potencjalnie tańszego niż produkowanego za pomocą elektrolizy, która wymaga dużych nakładów inwestycyjnych oraz stabilnego dostępu do dużych wolumenów czystej energii elektrycznej.
Dotychczas we Francji wydano jedną koncesję poszukiwawczą, a pierwsze wiercenia mają rozpocząć się w ciągu dwóch lat. Ponadto trwa rozpatrywanie wniosków dotyczących pięciu innych lokalizacji.
Przedstawiciele firm, które zaangażowały się w poszukiwania naturalnego wodoru wskazują, że utrudnieniem jest dostęp do danych geologicznych. Te często są w posiadaniu firm gazowych i naftowych, które traktują je jako tajemnicę przedsiębiorstwa. Dlatego poszukiwacze apelują do władz, aby nakłoniły koncerny paliwowe do udostępnienia dokumentacji.
Do naturalnego wodoru z entuzjazmem podchodzi też prezydent Emmanuel Macron. Rząd wesprze finansowo mapowanie potencjalnych złóż. Pierwsze wyniki tych prac są spodziewane na przełomie 2024 i 2025 r.
Jednak poszukiwania nie ograniczają się tylko do Francji. Euractiv doliczył się kilkunastu innych projektów w Europie, m.in. w Niemczech, Hiszpanii, Norwegii, Szwecji, Finlandii, Islandii, Ukrainie, Albanii, Serbii i Kosowie.
Jednocześnie branża wodorowa lobbuje, aby identyfikację i poszukiwania naturalnych złóż wsparła Unia Europejska. Do tego dochodzą także kwestie legislacyjne, związane z umieszczeniem naturalnego wodoru w unijnej taksonomii, która określa to, które technologie można uznać za środowiskowo zrównoważone. To natomiast otwiera drogę do finansowania projektów.
Zobacz także: Auta wodorowe vs elektryczne. Co wygra?
Read More WysokieNapiecie.pl