Aleksander Łukaszenko znalazł się między młotem a kowadłem. Pociągany za sznurki, które trzyma Kreml, zdecydował o ponownym wysłaniu wojsk na granicę z Ukrainą. Jednak, jak w rozmowie z Onetem twierdzi białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka, jedyne, na co stać dyktatora to “drobne prowokacje”. Przed spełnieniem prośby Putina, by armia białoruska wkroczyła do Ukrainy, dyktatora blokuje marzenie o utrzymaniu władzy. — Łukaszenko jest gotów rozebrać się do majtek, byle tylko nie wysyłać wojsk na Ukrainę. Ale nie dlatego, że lubi Ukrainę — podkreśla w rozmowie z Onetem Paweł Łatuszka.