— Pierwszy raz miałem do czynienia z takim chodzącym złem — przyznaje Jacek Mamak, opisując przejęcie Pawła H. w Koninie. — Znaliśmy już jego dossier, więc wiedzieliśmy, jaki to przestępca, mimo to nie spodziewałem się, że to zło będzie takie namacalne. Zanim go zabraliśmy, zrobiliśmy oględziny jego ciała, na szybko. Był z nami technik, więc pobraliśmy wyskrobiny spod paznokci i kazaliśmy mu rozebrać się do naga. Obejrzeliśmy go dokładnie, czy ma jakieś zadrapania, siniaki, rany albo ślady świadczące o walce. Zabraliśmy też jego ubranie do badań. Wiedzieliśmy, że jest już kilkanaście dni po zabójstwie, ale nie chcieliśmy niczego przegapić. A nuż na ubraniu znajdziemy jakiś materiał biologiczny lub DNA ofiary?
Onet Kultura Read More