Mam taką przypadłość, że co pewien czas zdarza mi się zupełnie zatracić w jakimś zupełnie abstrakcyjnym (z perspektywy przydatności) temacie. W ostatnich dniach wybór padł na opracowania dotyczące humoru w PRL. Podczas tej (lekkiej) lektury, pomagającej mi w marnowaniu ostatnich okruszków wolnego czasu, natknąłem się na kawał (wtedy opowiadano bowiem wyłącznie kawały, a nie żadne tam dowcipy), który od razu chwycił mnie za serce. I prawdę mówiąc nie wiem, czy przypadkiem nie opisuje rzeczywistości tak trafnie, że wszystko co napiszę później będzie właściwie bez znaczenia. Mimo to, zaryzykuję.
Read More Energetyka24