Lokale, które otwierają się w wigilijny wieczór, nie mogą narzekać na brak klientów. Dla niektórych wyjście do baru 24 grudnia stało się już tradycją. — Gości mamy nawet więcej niż w normalny dzień. To taka nasza, powiedzmy, pasterka — przyznaje Patryk, barman z Olsztyna. — Z reguły ci, którzy przychodzą w Wigilie, to osoby, dla których święta z rodziną to przymus. Mówią “polej mi, bo już nie wytrzymam” — dodaje Paulina, jego koleżanka po fachu.