Ponad 150 filmów i ani jednej nowości. Zamiast tego światowej sławy klasyki, o których każdy słyszał przynajmniej raz. Właśnie zakończyła się pierwsza edycja warszawskiego Timeless Film Festival, podczas którego widzowie mogli posłuchać wspaniałej muzyki z “Amadeusza” w gmachu Teatru Narodowego, porozmawiać z Mają Komorowską po seansie “Za ścianą” czy przenieść się do 1948 r., oglądając “Czerwone Trzewiki” w starej sali kina Iluzjon. Bo cały festiwal był jedną wielką podróżą w czasie.