— Mieliśmy z mężem w domu czerwoną walizkę z podstawowymi rzeczami. Byliśmy umówieni, że jeśli ktoś z nas trafi do więzienia, to druga osoba od razu ją dostarczy za kraty – tak Olga Safronowa wspomina życie na Białorusi. Wyjechała z ojczyzny, by zbadać konia Sandro i nie przypuszczała, że nie wróci, ale znajomi ostrzegli ją, że lepiej, by tego nie robiła. Teraz jest kandydatką do olimpijskiego występu w polskich barwach w Paryżu. Dla niej to nie jest ostatnia szansa na igrzyska, ale dla Sandro owszem. — Potem chciałabym mu dać spokój w życiu, by spędzał czas na zabawach, a nie zawodach – mówi specjalistka od ujeżdżenia. ]]>
Read MoreCzytaj więcej Przegląd Sportowy