“Odważyłam się” – to była moja pierwsza myśl po tym, gdy zapisałam się na 6-dniowe warsztaty w Murzasichlu, miejscu, o którym nie wiedziałam nic, łącznie z tym, jak powinno się tę nazwę wymawiać. Odważyłam się, bo dla introwertyka było to jak skok w przepaść. Ta jednak okazała się pełna miłych niespodzianek, a przede wszystkim niezwykłego dźwięku, który wydobywał się z ponad 50 osób. Celowo nie piszę “gardeł”, ponieważ nie na tym polega śpiew biały. A przynajmniej nie do końca.