Kilka dni temu, gdy pracownicy sklepów Swatch w Madrycie, Barcelonie i Walencji otworzyli sklepy, przed drzwiami stało już setki osób gotowych na zdobycie nowej premiery marki, powstałej dzięki współpracy z manufakturą Blancpain – weteranem luksusowych zegarków, specjalizującej się w zegarkach do nurkowania. Niektórzy fani czekali od świtu – jak 350 osób w Madrycie, ale w innych miastach na całym świecie kolejki zaczęły się ustawiać nawet już dzień wcześniej.
Kolekcja Bioceramic Scuba Fifty Fathoms – wynik współpracy Swatch i Blancplain – jest dostępna w pięciu modelach (co nawiązuje do liczby oceanów). Zegarki wykonano z materiału bioceramicznego, wodoodpornego do 91 metrów (50 sążni). Wyposażono je w technologię Scuba, marki która wprowadziła na rynek swój pierwszy zegarek do nurkowania w 1990 roku. Nie jest to limitowana edycja, ale jej sprzedaż jest ograniczona: jeden zegarek na osobę, na sklep, na dzień. Stąd kolejki, które nie są niczym niezwykłym dla tej marki. Zeszłoroczna premiera Bioceramic Moonswatch (współpraca Swatcha i Omegi) – klejnotu w koronie grupy zegarmistrzowskiej – wywołała furorę w branży. Fenomen Bioceramic Scuba wynika również z ceny (ok. 260 euro), która choć dużo powyżej średnich cen Swatcha, jest znacznie bardziej przystępna niż cena za Omega Moonswatch, do którego Bioceramic Scuba nawiązuje.
Strategia odporna na sceptycyzm
Kiedy Swatch i Omega ogłosiły w 2022 roku swoje pierwsze partnerstwo, wiadomość zelektryzowała branżę, która do tej współpracy podeszła, delikatnie mówiąc, ze sceptycyzmem. Na pytanie magazynu „Esquire” o co-branding Omegi i Swatcha, z 18 ankietowanych dyrektorów generalnych konkurujących ze sobą marek zegarków, aż 17 oceniło taką współpracę jako strategiczny błąd. Na rynku zdominowanym przez marki rzemieślnicze, których ceny mieszczą się w przedziale czterech i pięciu (a nawet sześciu) cyfr, pomysł, że symbol ekskluzywności, jakim jest Omega, umieściłby swoją nazwę na niedrogim modelu, wydawał się skandalem. Ale, jak to często bywa w świecie konsumenckim, eksperci byli bardziej konserwatywni niż klienci.
Gdy tylko owoc współpracy Omegi i Swatcha trafił do sprzedaży, wygenerował kolejki i stworzył kultowe zjawisko, podobne do tego, jakie tworzą luksusowe kolaboracje modowe marek (np. Gucci z Adidasem czy choćby designerskie kapsuły H&M). Jednocześnie przyniosło to korzyści wszystkim: Swatch zainaugurował bardzo udaną linię biznesową, a Omega stała się bardziej znana i pożądana przez młodszych klientów, którzy odkryli i docenili doświadczenie marki związane z eksploracją kosmosu, motoryzacją i technologią. Sprzedaż Omega Speedmaster Moonwatch, modelu Omegi wycenianego na około 7 tys. euro, który był inspiracją dla podjętej współpracy, wzrosła o 50 proc. – wyznał Nick Hayek, dyrektor generalny Swatch Group, w wywiadzie dla Bloomberga.
Euforii towarzyszyły dane liczbowe, które pokazały dobrą dynamikę na rynku: Swatch Group zwiększyła swoje zyski o 55 proc. w pierwszej połowie 2023 r., co można przypisać ożywieniu działalności w Azji, ale także sile współpracy z Omegą. W każdym razie nie jest to pierwszy raz, kiedy Swatch na nowo odkrywa dla świata branżę zegarmistrzowską. W sektorze zdominowanym przez historyczne marki i duże luksusowe grupy, rewolucje przychodzą nie krokami, a kroplami. I nie jest tajemnicą, że Swatch stał za niektórymi z najgłośniejszych rewolucji. Kiedy w latach 70. XX w. pojawiły się mechanizmy kwarcowe z baterią zamiast tradycyjnego mechanizmu, ogłoszono koniec i zniszczenie tradycyjnego szwajcarskiego zegarmistrzostwa. Wtedy to Swatch zainwestował w techniczne know-how zegarków kwarcowych oraz w design, przez co firma wyrosła na lidera w swojej branży, oferując zegarki nie tylko ładne i dobrej jakości, ale także w przystępnej cenie.
W ciągu tych czterech dekad wielu artystów, architektów i projektantów odcisnęło swoje piętno na firmie Swatch, która posiada kolekcje związane ze sztuką i technologią. A kiedy w latach 90. XX w. zegarmistrzostwo mechaniczne triumfalnie powróciło na rynek kojarzony z luksusem, Swatch mógł się pochwalić kilkoma emblematycznymi markami. Niektóre z nich były częścią jej portfolio od dziesięcioleci, inne zostały nabyte niedawno. Teraz, gdy branża znów jest w rozkwicie i tylko niebo jest granicą dla luksusowych marek, Swatch i jego partnerstwo z Omegą i Blancpain ma na celu nie tylko pomnażanie zysku, ale przede wszystkim utrzymanie zegarmistrzostwa w pokoleniu, które dorastało z komórką w ręku zamiast zegarkiem na ręce.
źródło: elpais.es
Artykuł Kolejki po zegarki – Swatch znów rewolucjonizuje branżę pochodzi z serwisu Forum Polskiej Gospodarki.
Forum Polskiej Gospodarki Read More