Władza odbiera obywatelom pieniądze w podatkach, po czym redystrybuuje je w społeczeństwie. Pół biedy, jeśli ta redystrybucja zasadza się na jakichś względnie uczciwie skonstruowanych regułach i dotyczy różnych grup społecznych, niezależnie od tego, jak są przydatne dla rządzących jako wyborcy. Wówczas można jeszcze bronić tezy, że nie mamy jednak do czynienia z łapówką, bo przecież w zamian za nią czegoś się oczekuje, a w takiej sytuacji to oczekiwanie przynajmniej w części skazane jest na niepowodzenie.
Trudno jednak inaczej niż jako łapówkę zinterpretować sytuację, kiedy rząd sięga bezpośrednio do kieszeni grupy, której wsparciem nie jest zainteresowany – często dlatego, że wie, iż i tak go nie uzyska – żeby za jej pieniądze wesprzeć grupę, która może stanowić jego elektorat. To nie tylko jak najbardziej jest łapówka, której mechanizm jest wpisany w redystrybucyjną demokrację, ale też bywa to łapówka wyjątkowo ordynarna, jeśli owo sięgnięcie do kieszeni jest właśnie bezpośrednie, a zatem bez pośrednictwa budżetu.
Dokładnie to robi rząd Zjednoczonej Prawicy podnosząc bez opamiętania wynagrodzenie minimalne. Pan premier dopiero co obiecał kolejną taką podwyżkę. Od stycznia przyszłego roku – 4242 zł brutto, od 1 lipca – 4300 zł. Rząd, który przypisuje sobie zasługi w dziedzinie podwyższania wynagrodzenia minimalnego, nie ma przecież tak naprawdę żadnych. Całą jego zasługą jest podpisanie odpowiedniego rozporządzenia przez odpowiedniego ministra. Od dość już dawna kolejne podwyżki wynagrodzenia minimalnego (wraz z minimalną stawką godzinową) są dokonywane bez akceptacji Rady Dialogu Społecznego, skupiającej przedstawicieli władzy, związków zawodowych i pracodawców. I tak się niestety może dziać, ponieważ zgodnie z obowiązującymi przepisami w razie niemożliwości osiągnięcia w RDC zgody, rząd podejmuje decyzję samodzielnie.
To jest właśnie najbardziej ordynarny rodzaj łapówki wyborczej. Władza korumpuje swoich wyborców – wśród których znacznie więcej jest mało zamożnych pracowników najemnych niż przedsiębiorców – pieniędzmi tych ostatnich. To tak, jakby przyszedł do nas bandzior z bejsbolem i zażądał, żebyśmy zanieśli tysiąc złotych z własnej kasy do jakiegoś urzędnika, którego on musi przekupić. I zrobi to właśnie naszymi pieniędzmi.
Dyskusyjna jest sama koncepcja płacy minimalnej. Praca jest bowiem rodzajem towaru, a ceny towarów powinien ustalać rynek, a nie minister. Mało jednak realistyczna jest nadzieja, że uda się ten mechanizm skasować całkowicie. Skoro ma on już jednak istnieć, to koniecznie musi zostać w przyszłości znacząco zmodyfikowany. Dlaczego?
Ludzie zachwyceni tym, że „nareszcie ludzie będą zarabiać godziwe pieniądze”, nie rozumieją konsekwencji nieustannego podwyższania płacy minimalnej. Oznacza ono rosnący nacisk na przedsiębiorców, przede wszystkim mniejszych. Nie dlatego, że tak ogromna liczba pracowników zarabia na minimalnym poziomie – aczkolwiek przy nieustających podwyżkach tej granicy będzie ich faktycznie coraz więcej. Dlatego, że podwyższanie dolnej granicy wywiera presję na całość drabiny wynagrodzeń. Jeśli podwyższane jest nieustannie minimalne wynagrodzenie, które z zasady może zostać wypłacone najmniej wykwalifikowanym i wykonującym najprostsze zadania pracownikom – maleje odległość między nim a wynagrodzeniami tych lepiej wykwalifikowanych.
Konsekwencje tego mogą być dramatyczne. Oczekiwania płacowe całego zespołu będą coraz wyższe. Wynagrodzenia powinny być przecież proporcjonalne do siebie. A nie zapominajmy, że od wynagrodzeń zależą także płacone przez pracodawcę składki. Za sprawą polskiego ładu jest to też złodziejska 9-procentowa składka zdrowotna.
Przedsiębiorca będzie mieć zatem do wyboru: albo przerzuci rosnące koszty na klientów, napędzając zresztą tym samym inflację (dlatego właśnie podwyższanie płacy minimalnej jest czynnikiem inflacjogennym), albo uzna, że w takich warunkach działalność mu się po prostu nie opłaca i ją zamknie. I tak będzie robić coraz więcej małych i średnich przedsiębiorców, bo oni mają najmniejsze pole manewru. Duża firma zawsze może zredukować personel, żeby zaoszczędzić, a także osiągnąć inne korzyści skali lub tak rozsmarować rosnące koszty po cenach swoich usług lub towarów, że nie zostanie to dostrzeżone. Mały i średni przedsiębiorca może znacznie mniej. Ci przedsiębiorcy, będący z zasady znacznie bliżej klienta niż menadżerowie korporacji, wiedzą też doskonale, że nie mogą windować cen bez końca.
Druga ważna konsekwencja to emigracja. Pracownicy z wyższymi kwalifikacjami przestaną widzieć sens w ich zdobywaniu, jeśli wynagrodzenia osób bez kwalifikacji zaczną doganiać ich pensje. Działania rządu są zatem bardzo demotywujące dla wszystkich ambitniejszych. Ich owocem będzie albo spadek zainteresowania uzyskiwaniem kwalifikacji, albo właśnie emigracja.
Dodatkowo, mimo wielokrotnych apeli rzecznika małych i średnich przedsiębiorców Adama Abramowicza, a także wielu organizacji przedsiębiorców, utrzymywany jest mechanizm jednej pensji minimalnej dla całego kraju, co jest z gruntu absurdalne. Wysokość przeciętnego wynagrodzenia oraz koszty życia różnią się radykalnie pomiędzy województwami, a nawet powiatami. I to jest pierwsza rzecz, którą w tym mechanizmie należałoby zmienić.
Druga to odebranie rządowi prawa do dowolnego żonglowania wysokością wynagrodzenia minimalnego. Mechanizm z RDS się ewidentnie nie sprawdza, należałoby zatem wprowadzić ustawowe ograniczenia możliwości podnoszenia wynagrodzenia minimalnego lub – jeszcze lepiej – zastąpić decyzję rządu obiektywnym mechanizmem uzależnionym od mierzalnych wskaźników. Na przykład od PKB per capita, tempa jego wzrostu, poziomu inflacji czy mediany wynagrodzeń w danym regionie. Niestety, takich propozycji próżno szukać w partyjnych programach, cóż dopiero mówić o wystąpieniach na wiecach wyborczych.
Działania władzy w sferze przedsiębiorczości i gospodarki – nie tylko te dotyczące opisywanej sprawy – wydają się mieć jedną wspólną cechę: niezmiennie uderzają w rodzimych, polskich małych i średnich przedsiębiorców, a premiują wielkie firmy i zagraniczne korporacje. Ciekawa prawidłowość, prawda?
Łukasz Warzecha
Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie
Artykuł Zarzynania przedsiębiorców ciąg dalszy pochodzi z serwisu Forum Polskiej Gospodarki.
Forum Polskiej Gospodarki Read More