Jasne, media społecznościowe wykrzywiają. Nasz własny wizerunek, ale też wizerunki tych, których chcemy oglądać, aby ich poznać. Niekiedy dzieje się to intencjonalnie, wtedy możemy mówić o redagowaniu obrazu albo zarządzaniu nim. Wspominał o tym już filozof Piotr Bartula, kiedy mówił, że w dzisiejszych czasach bardzo trudno jest dowiedzieć się czegoś o tym, kim tak naprawdę jest Książę – a więc figura reprezentująca polityka. Dzieje się to też jednak nieintencjonalnie, samo z siebie, z ogromu i z masy wpisów, filmów przesłanych na platformy, memów, wyrasta pewien obraz, ilość staje się jakością. I nie wiem, co się stało w przypadku wizerunku Lewicy, czy jest on zredagowany czy wyłoniony, ale przynajmniej dla mnie: jest on nie do przyjęcia. Tym bardziej, że najpewniej stoją za nim ideowe i organizacyjne potwierdzenia na to, że tak – to nie tylko obraz. Mogę jednak oceniać przede wszystkim wizerunek. Podobnie jak w przypadku wszystkich innych partii, o których nie mam wewnętrznych „insiderskich” wieści. Taki już los komentatora w politycznej współczesności, czy nam się to podoba czy nie, przeważnie komentujemy obrazy, bo żyjemy w społeczeństwie spektaklu.

Wizerunek Lewicy w Polsce miał być w zamierzeniu wizerunkiem ludzi wrażliwych. Finalnie jest to wizerunek ludzi drażliwych. I tak naprawdę to wcale nie jest dobrze, że komuś, z kim nie dzielimy szczególnie wielu pomysłów na to, jak powinna działać rzeczywistość, coś się nie udało. Lewica była, jest i będzie. Udawanie, że było, jest i będzie inaczej, jest niepoważne, bo to ruch ideowy i polityczny zbyt silnie osadzony w rzeczywistości, każdej właściwie: rzeczywistości mediów, uniwersytetu, trzeciego sektora, wreszcie i ulicy. Łatwiej jednak byłoby układać się – każdemu – z frakcją ludzi wrażliwych, a nie drażliwych.

Chociaż z drugiej strony, może właśnie o to chodziło. I ta drażliwość jest zaprojektowana, bo po co używać argumentów, skoro można emocji, bo tego chce elektorat, a więc to daje głosy. W pewien sposób symbolem kampanii wyborczej Lewicy stał się Łukasz Litewka, samorządowiec i aktywista o wizerunku skrojonym pod media społecznościowe. Czyli takim, w którym program można zastąpić zdjęciami psów ze schroniska, a polemikę: najazdem fanek. Nie są to bajania jakiegoś libka, to lewicowy komentariat zwraca na to uwagę. Naprawdę, już dużo lepiej jest polemizować z Adrianem Zandbergiem, niż przerzucać się zdjęciami, lajkami i pustymi komentarzami. Lepiej także dlatego, że Zandberg to w debacie poważny przeciwnik.

A brak poważnej i merytorycznej Lewicy (lewica – rozumiana jako szerszy niż tylko partia ruch niekiedy jest wolna od tej skazy i bardzo dobrze) spowoduje także i to, że jej naturalni przeciwnicy staną się słabsi, gorzej przygotowani, mniej merytoryczni, bo zatracą stresor, jaki zmusiłby ich do poprawy. Zamiast rozmawiać z siłą wrażliwą, będą kłócić się z siłą drażliwą, nakierowaną na niski rejestr „debaty” i uwięzionej w bańce zbudowanej z twittów ludzi, którzy traktują tenże portal jako maszynę do robienia rewolucji. I którzy muszą być coraz bardziej radykalni, bo rewolucja jest jak rower, musi się posuwać naprzód, inaczej upada.

Tymczasem z liberalnej i libertariańskiej perspektywy, jak najbardziej są wspólne punkty i to takie, które może nawet przyszła koalicja będzie w stanie zrealizować. Wskazuje zresztą na nie raport z badań, jakie przeprowadziło Stowarzyszenie Libertariańskie i nad którym sam pracowałem. Równość małżeńska także dla par jednopłciowych, finansowanie związków wyznaniowych tylko przez wiernych i neutralność światopoglądowa państwa to te postulaty, które osiągają bardzo wysokie wyniki. Tyle że można je rozumieć liberalnie i wrażliwie, albo liberalnie i drażliwie. Drażliwość w kontekście tego felietonu rozumiem jako formę społecznej obrony przed atakiem, nierzadko wyimaginowanym. Możliwe więc, że Lewica zamiast dążyć do neutralności światopoglądowej, będzie próbowała narzucić silniejszym przecież politycznie podmiotom, jakim będą jej koalicjanci, swoją wizję przeideologizowaną, przegiętą. Państwa drażliwego, wszędzie widzącego konserwatywne złogi i z lubością burzącego Płoty Chestertona. Tylko po to, aby postawić własne.

Marcin Chmielowski

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Artykuł Lewica drażliwa jest gorsza od wrażliwej pochodzi z serwisu Forum Polskiej Gospodarki.

​Forum Polskiej Gospodarki Read More 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *