Kapitalizm to taka forma gospodarki, w której bardzo istotną rolę pełni kredyt. Ale chyba przesadzamy. Taki właśnie wniosek, zupełnie roboczy, jednostkowy i zdroworozsądkowy, co akurat w kontekście tego felietonu wcale nie jest przyznaniem się do czegoś dobrego, bo chłopski rozum ma swoje bardzo duże ograniczenia, wysnułem po wizytach w sklepach z meblami. Ważne i większe zakupy spowodowały, że musiałem na to przeznaczyć nieco czasu. Porażający swoją nieżyciowością pomysł niedziel niehandlowych sprawił zaś, że zamiast wszystko ogarnąć w jeden weekend, potrzebowałem aż dwóch sobót. Nie działa tu przemienność dodawania, na pewno za to jest dzięki temu od czego odpoczywać w niedzielę, bo skoro niedziela jest dla rodziny, to zajedźmy polskie rodziny ściskiem w soboty. Obserwacja uczestnicząca oferty nie napawa optymizmem. Wszystko można rozbić na raty, każdy może dostać kredyt. Nawet na niewielkie kwoty. Oczywiście wiedziałem to już wcześniej.

Ale zrymowałem to z bardzo niepokojącymi informacjami podanymi przez 300Gospodarka. Polacy, zamiast powiększać stan swoich oszczędności, postępują wprost przeciwnie. Wydają to, co zaoszczędzili. Albo zapożyczają się. Według danych Eurostatu za 2022 rok, oszczędności gospodarstw domowych w odniesieniu do dochodów spadły w Polsce o 0,8 proc. W gorszej sytuacji jest Grecja (-4 proc.). W podobnej do naszej: państwa bałtyckie, które są na lekkim plusie. Trochę odłożyć mieli okazję Włosi, Hiszpanie, Słowacy, Chorwaci i Portugalczycy. Nieźle oszczędzanie idzie Węgrom, Belgom i Irlandczykom. Najlepiej najbogatszym: Niemcom, Luksemburczykom, Szwedom, Holendrom.

Wyjaśnienia dotyczące wyłącznie polskiej sytuacji. Po pierwsze, na pewno nie wszyscy nasi rodacy wydali więcej, niż zarobili, a przez to nie mieli co odłożyć. Domyślam się, że umiejętność oszczędzania ma sporo wspólnego z tym, co już się ma, co się wie i kogo się zna, z kim można o tym porozmawiać i do jakich informacji dotrzeć. Oszczędzanie jest więc ściśle związane z kapitałami: ekonomicznym, społecznym i kulturowym. Umiejętność oszczędzania jest więc umiejętnością klasową i będzie się różnić w zależności od tego, kto gdzie się sytuuje (tak, klasy społeczne naprawdę istnieją i liberałowie powinni sobie z tego zdawać sprawę). Po drugie, samo zjawisko wydawania oszczędności jeszcze nie musi oznaczać utracjuszostwa. Może za to pokazywać, że koszty życia rosną. I zupełnie w ciemno obstawiam, że w polskim przypadku raczej chodzi o to drugie. Choć rzecz jasna niechęć do rezygnacji z drobnych i większych przyjemności, jakiejś stopy życiowej, z której przegania nas inflacja i wzrost kosztów życia, również może mieć swój wpływ na statystycznie widoczne zjawisko. Zbudowane przecież z milionów decyzji, takich jak ta, czy w tym roku jechać na wakacje i kupić je na kredyt, zamiast wybrać tańsze miejsce urlopowe i zmieścić wyjazd we własnej kieszeni (nawet kosztem gorszej ekspozycji siebie na Instagramie, gdzie przecież wszyscy są bardzo bogaci).

Potrzebny jest tu jakiś kontekst. W kwestii oszczędzania Polacy szli do przodu. Pokazują to badania przeprowadzone przez CBOS. Na pytanie „Czy Pana(i) gospodarstwo domowe posiada oszczędności pieniężne?”, w kwietniu 2022 roku „tak” odpowiedziało 58 proc. zapytanych. W 2007 roku – tylko 23 proc. Widać, że nasze możliwości poprawiały się, jakaś część dochodu rozporządzalnego była kumulowana i że obecna sytuacja nie jest napędzana potrzebą konsumpcji nie zawsze potrzebnych dóbr i usług – przynajmniej nie zawsze.

Brak oszczędności to jednak nie tylko szersze drzwi, przez które wpuszczamy kredyt, nie tylko ten rozwojowy, inwestycyjny, ale również jego bardziej krzykliwie ubranego i gorzej wychowanego brata, kredyt konsumencki. To również mniej inwestycji, produktywnego i twórczego wykorzystania nadwyżek, także tych z naszych domowych budżetów.

Jeszcze jeden kontekst, europejski. Jesteśmy drudzy od końca we wspólnocie – oczywiście w świetle tego jednego zestawienia o oszczędzaniu. Jako kraj na dorobku trudniej nam będzie gonić bogatszych jeśli, no właśnie, będą oni jeszcze bogatsi, a my coraz biedniejsi. Jasne, 2022 rok to spory wydatek naszych gospodarstw domowych na pomoc humanitarną dla Ukrainy i jej mieszkańców. Wielu z nas, uważam to za szlachetny gest, część swoich oszczędności przeznaczyła na ten cel i bardzo dobrze. Tyle że nie widać tego w tabeli, a pieniądze wydane na pomoc nie będą mogły być zainwestowane. Swoją drogą, pomoc humanitarna płynęła też nie tylko z Polski.

Omawiane tu wyniki trzeba więc widzieć jako żółtą kartkę. Przede wszystkim dla naszych rządzących. Jeżeli mamy przechodzić przez większe i mniejsze kryzysy życiowe i takie, które dotyczą naszej wspólnoty, to musimy mieć jakąś tarczę. Nieprzypadkowo na oszczędności czasem mówi się „poduszka finansowa”, bo ma ona zwiększyć nasze szanse na przeżycie – zupełnie jak poduszki powietrzne w samochodach. Ostatnio wypompowaliśmy z niej nieco i trzeba odwrócić ten trend. Ja zacząłbym od likwidacji podatku Belki. Niech bogatsi od nas opodatkowują swoje dochody kapitałowe. My musimy najpierw zaoszczędzić. Ciężko opodatkowuje się coś, czego nie ma. Nadmierne opodatkowanie tego, co dopiero budujemy, zatrzyma proces.

Marcin Chmielowski

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Artykuł W innych krajach bocian przynosi dzieci. W Polsce chwilówki pochodzi z serwisu Forum Polskiej Gospodarki.

​Forum Polskiej Gospodarki Read More 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *