W Unii Europejskiej funkcjonują trzy liczące się giełdy transportowe: największa niemiecka TIMOCOM, polska TRANS, która obsługuje głównie transporty do i z Polski, oraz najmniejsza hiszpańska Wtransnet działająca na Półwyspie Iberyjskim oraz we Francji. Dwie pierwsze giełdy razem posiadają blisko 100 proc. rynku giełd transportowych w Polsce. Natomiast w skali Unii Europejskiej mająca oddział we Wrocławiu niemiecka firma TIMOCOM z biegiem czasu przejęła rynek i posiada co najmniej 90 proc. przedsiębiorstw transportowych i spedycyjnych w transporcie pomiędzy krajami Unii Europejskiej. Aktualnie z przyczyn technologicznych i faktycznych nie jest możliwe wykonywanie pracy spedytora lub zarządzającego taborem bez dostępu do giełdy ładunków. Innymi słowy, posiadanie dostępu w formie autoryzacji do giełdy TIMOCOM jest warunkiem podstawowym do wykonywania zawodu spedytora w Unii Europejskiej, czym zajmuje się Marek Jarocki z Lędzin (woj. śląskie).

Odmowa autoryzacji

Jarocki od 1998 r. świadczy pracę na stanowisku dyspozytora-spedytora wobec podmiotów trzecich na podstawie umowy w ramach jednoosobowej działalności gospodarczej polegającej na zarządzaniu taborem. Wzór umowy stosowany przez niego jest w zasadzie identyczny od 10 lat. Był przez ten czas kilkanaście razy przedstawiany do wiadomości firmy TIMOCOM i każdorazowo uzyskiwał akceptację w postaci udzielenia dostępu (autoryzacji) do oferowanej przez firmę TIMOCOM usługi.

9 października 2023 r. Jarocki nadesłał do wiadomości firmy TIMOCOM kolejną umowę zarządzania taborem zawartą z podmiotem trzecim w celu autoryzacji dostępu. Jest to warunek niezbędny do wykonywania tej umowy. Jednak dwa dni później firma odmówiła autoryzacji, a – jak twierdzi Jarocki – w rozmowie telefonicznej jej pracownicy oświadczyli, iż przyczyną odmowy jest brak zgody na zawarcie umowy przez Jarockiego z kontrahentem. De facto oznacza to dla niego uniemożliwienie mu pracy w jakiejkolwiek firmie transportowej na terenie Europy. A przecież żaden przepis jakiejkolwiek ustawy nie uprawnia podmiotu świadczącego usługi dla branży przewozowej do ingerowania w treść umów przewoźników z ich pracownikami.

Zdaniem Jarockiego działanie firmy TIMOCOM polegające na arbitralnej odmowie udzielenia dostępu do systemu giełdy w celu świadczenia pracy na rzecz podmiotu mającego z firmą TIMOCOM umowę jest rażącym naruszeniem przepisów antymonopolowych. TIMOCOM nie ma legitymacji do negowania treści umowy o zarządzanie taborem przede wszystkim dlatego, że nie jest stroną tej umowy. Ponadto Jarocki uważa, że odmowa udzielenia dostępu wyczerpuje znamiona praktyk monopolistycznych. Chodzi o wykorzystywanie pozycji dominującej w celu wymuszenia na podmiotach trzecich zawierania lub niezawierania umów z innymi podmiotami, a nadto wymuszanie określonej treści tych umów pod rygorem odmowy świadczenia usługi. Co więcej, działanie polegające na arbitralnym i nieuzasadnionym uniemożliwieniu wykonywania dobrowolnie zawartej umowy na zarządzanie taborem może także wyczerpywać znamiona czynu zabronionego w rozumieniu ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. Jarocki zarzuca firmie TIMOCOM, iż wobec nikogo innego nie stosuje przesłanki obowiązku uzyskania zgody na treść umowy łączącej „pracownika” lub zleceniodawcę z kontrahentem firmy.

Drugie dno

Tymczasem jeśli Jarocki nie będzie wykonywał swojej pracy zawodowej przez dłuższy czas, to utraci zarówno swoją pozycję zawodową, jak i posiadane kontakty handlowe. Co więcej, wskutek postępu technologicznego utraci zdolność wykonywania zawodu.

Udało mi się uzyskać stanowisko firmy TIMOCOM w tej sprawie: „W odpowiedzi na zapytanie, przy okazji weryfikacji możliwości podłączenia nowego użytkownika, każdorazowo bierzemy pod uwagę całokształt okoliczności mających znaczenie dla ustalenia, czy ewentualna współpraca jest możliwa i bezpieczna dla TIMOCOM oraz klientów korzystających z naszych usług. Zapewnienie wysokiego poziomu bezpieczeństwa naszych usług jest elementem niezwykle istotnym dla naszych klientów i wyróżniającym nas spośród wielu innych podmiotów na rynku, które świadczą podobne usługi. Wspomniana osoba nie przeszła pozytywnie procesu weryfikacji i dlatego nie mogła uzyskać statusu aktywnego użytkownika”.

Niestety w tej wypowiedzi brak jakichkolwiek konkretów.

– Traktują nas jak trzeci świat – komentuje Marek Jarocki.

Poprosiłem więc TIMOCOM o doprecyzowanie stanowiska. Ireneusz Palac odpisał: „Standardowa weryfikacja uwzględnia specyfikę danej firmy, która chce podłączyć nowego użytkownika do TIMOCOM. W tym przypadku przy okazji weryfikacji użytkownika ujawnione zostały okoliczności uniemożliwiające współpracę z nim. Obecnie sprawa w tym zakresie toczy się w sądzie i nie chcemy jej szerzej komentować”.

Jednocześnie Jarocki wskazuje prawdopodobną prawdziwą przyczynę odmowy dostępu do giełdy. Otóż jak twierdzi, działania firmy TIMOCOM wobec niego zmierzają do bezprawnego wyeliminowania go z rynku transportowego z powodu, którego firma nie akcentuje. Zdaniem Jarockiego tak naprawdę jest to odwet za prowadzenie przez niego – jako wykładowcy logistyki – zajęć akademickich dla studentów w ramach tzw. kursu spedytora za pomocą konkurencyjnej giełdy TRANS, która użyła jego wizerunku do reklamy swojego produktu.

Majdan to będzie bajka

Natomiast kontekst całej sytuacji branży jest taki, że doszło do załamania się rynku usług transportowych w Unii Europejskiej. Z powodu pandemii koronawirusa, a następnie ograniczenia handlu międzynarodowego na skutek wybuchu wojny na Ukrainie i embarga handlowego nałożonego na Rosję rynek zmniejszył się o 30 proc. masy przewozowej w stosunku do okresu sprzed 2020 r. Dodatkowo, na unijny rynek wpuszczono bez żadnej kontroli ciężarówki z Ukrainy. Dlatego też na granicy polsko-ukraińskiej dochodzi do protestów polskich przewoźników, którzy są dyskryminowani przez władze w Kijowie i którym ciężko jest walczyć z nieuczciwą ukraińską konkurencją (tamtejsze firmy nie są obciążone unijnymi regulacjami i kosztami). Jednym słowem, pojawiła się na rynku olbrzymia nadpodaż wolnych ciężarówek, których jest za dużo o około 20-25 proc., a w konsekwencji nastąpił spadek cen za transport do poziomu poniżej opłacalności.

Tymczasem polska branża transportowa generuje ponad 6 proc. PKB. Pracuje w niej 700 tys. ludzi, a w firmach z nią związanych – blisko 2 mln. A opisana sytuacja spowodowała, że polskie firmy transportowe zaczęły padać jak mrówki. Jak na razie większości polskich polityków problemy branży transportowej nie interesują. Jedynie politycy Konfederacji monitorują sytuację i wyrażają pełne poparcie dla protestujących, a ich postulaty zostały uznane za kluczowe dla zakończenia protestu. Jednocześnie Konfederacja zobowiązała się do kontynuowania wsparcia dla branży transportowej w obronie polskiego interesu narodowego. Efekt może być taki, że dojdzie do niekontrolowanego wybuchu społecznego.

– A co ma do stracenia człowiek, który nie ma nic? Nie ma pracy, nie ma domu, nie ma perspektyw na pracę i żadnych dochodów? To gotowy scenariusz na wybuch społeczny (…). I Ci ludzie wyjdą za chwilę na ulice, bo jedna czwarta z nich nie ma dziś pracy i żadnych perspektyw na nią. A wtedy Majdan to będzie bajka dla grzecznych dzieci – uważa Jarocki, który – o czym już napomknęła firma TIMOCOM – w swojej sprawie skierował pozew do sądu.

Tomasz Cukiernik

Każdy felietonista FPG24.PL prezentuje własne poglądy i opinie

Artykuł Traktują nas jak trzeci świat pochodzi z serwisu Forum Polskiej Gospodarki.

​Forum Polskiej Gospodarki Read More 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *