Amerykańscy eksperci ds. etykiety w biznesie twierdzą, że w dobrym tonie jest dawanie napiwków w wysokości 15-20 proc. wartości zamówienia. 57 proc. Amerykanów twierdzi, że daje obsłudze napiwki sięgające 15 proc. (lub mniej) ceny zakupu towaru lub usługi.
COVID-19 był napiwkowym eldorado
Podczas pandemii COVID-19 mieszkańcy USA bardzo hojnie wynagradzali dodatkowo kelnerów w okresach, gdy można było udać się do lokali gastronomicznych. Od tamtego czasu wysokość napiwków systematycznie spada.
Za główną przyczynę takiego stanu rzeczy uważa się poczucie niepewności u konsumentów, będące efektem zawirowań gospodarczych ostatnich miesięcy, na które składała się głównie wysoka inflacja.
USA napiwkami stoją
Restauracje stosują też coraz częściej dopłaty za dodatkowe usługi (jak np. możliwość skorzystania z toalety), sugerują wysokość napiwków lub namawiają klientów do przelewania ich w formie elektronicznej. Goście czują się osaczeni tymi działaniami i dlatego już 66 proc. z Amerykanów jest przeciwko dawaniu napiwków w ogóle. Ale mimo to aż 81 proc. z nich to cały czas robi.
W Stanach Zjednoczonych istnieje bogata tradycja dawania napiwków. Ma ona nawet umocowanie w przepisach prawa i pozwala na zatrudnianie pracowników poniżej poziomu pensji minimalnej, jeżeli otrzymywane przez nich dodatki od klientów powodują, iż w sumie zarabiają więcej niż ustalone najmniejsze wynagrodzenie.
cnbc.com, bankrate.com, creditcards.com, pewresearch.org
Artykuł Amerykanie dają napiwki, choć nie chcą pochodzi z serwisu Forum Polskiej Gospodarki.
Forum Polskiej Gospodarki Read More