Lotta Edholm, minister ds. szkolnictwa w Szwecji jest zdeterminowana, by odsunąć szwedzkich uczniów od korzystania w szkołach z urządzeń cyfrowych. Co w zamian? Nauczyciele powinni zachęcać dzieci do czytania książek oraz do doskonalenia pisma odręcznego.

Edholm, która objęła ten odpowiedzialny urząd jedenaście miesięcy temu (z ramienia centroprawicowego rządu koalicyjnego), jest od początku swojego urzędowania jednym z największych krytyków bezrefleksyjnego implementowania nowinek technologicznych w szkolnych klasach: „Szwedzcy uczniowie potrzebują więcej podręczników. Książki ‘fizyczne’ są ważne w procesie uczenia się uczniów” – twierdzi stanowczo minister Lotta Edholm, cytowana przez „The Guardian”.

Jeszcze w sierpniu tego roku ogłosiła, że w pierwszym rzędzie zamierza uchylić decyzję krajowej agencji ds. edukacji o obowiązkowym korzystaniu z urządzeń cyfrowych w przedszkolach. Według najnowszej informacji Associated Press, szwedzki rząd chce pójść jeszcze dalej – zamierza całkowicie zakończyć naukę cyfrową dzieci poniżej 6. roku życia.

Za tymi ruchami przemawiają konkretne argumenty. Wydaje się, że cyfryzacja szkół podstawowych, poprzez wyposażanie ich w narzędzia informatyczne typu laptop czy tablet, poszło za daleko. Psychologowie, a nawet niektórzy nauczyciele twierdzą, że zamiast ćwiczyć pamięć uczniowie wyręczają się elektroniką. W ten sposób zabija się kreatywność i hamuje rozwój dzieci w okresie, w którym właśnie powinny się najszybciej rozwijać (pisaliśmy o tym jako nieliczni).

Gdzie laptopy, tam gorsze wyniki?

Szwedzcy uczniowie przez wiele lat osiągali wyniki powyżej średniej europejskiej we wszystkich praktycznie zestawieniach dotyczących umiejętności czytania. To już jest jednak przeszłość. Międzynarodowa ocena poziomu czytania przeprowadzona w czwartych klasach szkoły podstawowej (w ramach badania Progress in International Reading Literacy Study) wykazała, że w latach 2016-2021 nastąpił spadek liczby szwedzkich dzieci mogących wykazać się umiejętnością płynnego czytania.

– Istnieją wyraźne dowody naukowe na to, że narzędzia cyfrowe raczej utrudniają niż usprawniają proces uczenia się – twierdzą naukowcy renomowanego szwedzkiego Instytutu Karolinska. Wzywają do tego, by ponownie skupić się na zdobywaniu wiedzy przez uczniów z drukowanych podręczników oraz z ciekawie prowadzonych przez nauczycieli lekcji. Tym bardziej, że źródła cyfrowe, z których korzystają, nie są przez nikogo weryfikowane pod kątem dokładności.

Chcąc zahamować pogarszanie się wyników w czytaniu dzieci z klas czwartych rząd zainwestuje 685 mln koron szwedzkich w zakup książek dla szkół. Kolejne 500 mln koron chce wydawać rokrocznie, w latach 2024 i 2025 – na wyposażenie szkolnych bibliotek oraz na nowoczesne podręczniki.

UNESCO jest zaniepokojone

Zbyt szybkie implementowanie cyfrowych narzędzi edukacyjnych w szkołach wzbudziło zaniepokojenie nawet UNESCO, agendy ONZ ds. edukacji i kultury. W opublikowanym w sierpniu tego roku raporcie UNESCO zawarła „pilny apel o odpowiednie wykorzystanie technologii w edukacji”. Faktem jest, że wzywa się w nim kraje do przyspieszenia wdrażania technologii WI-FI w szkołach, jednocześnie jednak UNESCO ostrzega, że ​​technologie w edukacji należy wdrażać z umiarem. Oraz w taki sposób, który nie doprowadzi do zastąpienia edukacji prowadzonej przez nauczyciela.

Również Niemcy słyną z ostrożnego wprowadzania rządowych programów edukacyjnych. Ralf Lankau, profesor medioznawstwa na Uniwersytecie Offenbach mówi wprost, że tablety i laptopy nie czynią dzieci mądrzejszymi, a wręcz je ogłupiają. Odnosi się przy tym do dzieci poniżej 10. roku życia. Znany neurobiolog Manfred Spitzer przy każdej nadarzającej się okazji dowodzi, że cyfryzacja szkół do niczego dobrego nie prowadzi. Jego zdaniem rozdawanie szkołom laptopów to nie tylko marnotrawienie pieniędzy publicznych, ale także krzywda wyrządzana dzieciom.

Za pośrednictwem niemieckiego Towarzystwa Edukacji i Wiedzy czterdziestu uczonych wystosowało w tym roku list do niemieckiego ministerstwa szkolnictwa, w którym wyrażają obawy dotyczące wpływu technologii cyfrowej na rozwój dzieci.

Polskie rozdawnictwo laptopów

Polski program cyfryzacji szkół, autorstwa poprzedniego rządu, sprowadzał się do sfinansowania z pieniędzy podatników laptopa każdemu uczniowi czwartej klasy, a także nauczycielom tego poziomu nauczania. Władze zakładały, że w ramach cyfryzacji szkół konieczne będzie nabycie 394 tysięcy laptopów za – bagatela – 1,1 miliarda złotych.

Sprzęt miał trafić do czwartoklasistów i w większości przypadków nawet trafił. Niestety łączyło z wieloma perturbacjami i nieprawidłowościami. Na czele z tym, że kilku przedsiębiorcom, którzy dostarczyli laptopy, państwo do dziś nie zapłaciło.

Przyglądając się Szwecji i innym krajom, które wcześniej od Polski zdecydowały się na cyfryzację szkół, nie ma żadnej pewności, czy nie były to pieniądze wyrzucone w błoto.

– Faktycznie nie ma dowodów na to, że technologia poprawia proces uczenia. (…) Technologia to tylko część naprawdę złożonej sieci czynników wpływających na edukację – uważa cytowany przez „The Guardian” Neil Selwyn, profesor edukacji na Uniwersytecie Monash w Melbourne w Australii.

Niech ta opinia posłuży tu za konkluzję.

Artykuł Czas skończyć z rozdawaniem laptopów w szkołach pochodzi z serwisu Forum Polskiej Gospodarki.

​Forum Polskiej Gospodarki Read More 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *