Karp, jakkolwiek karykaturalnie by to zabrzmiało, stał się także ważnym elementem krajowej gospodarki, bo to właśnie nad Wisłą zlokalizowanych jest najwięcej punktów hodowli tej ryby w całej Unii Europejskiej. Uściślając, Polska nie ma sobie równych na wspólnotowym rynku produkcji karpia – i nie zmienia się to od lat.
Karp w liczbach
W naszym kraju działa dziś ponad 3 tys. gospodarstw rybackich. Stawy karpiowe zajmują około 55 tys. hektarów, czyli bez mała cztery razy więcej niż wynosi powierzchnia jeziora Śniardwy. Sprawia to, że nawet jedna na trzy z tych ryb trafiających na unijne stoły pochodzi z Polski. Najwięcej gospodarstw zajmujących się hodowlą znajduje się na Śląsku i w województwie dolnośląskim. Silnymi ośrodkami pozostają tu także Wielkopolska i województwo lubuskie.
Krajowa produkcja wahała się w ostatnich latach w przedziale od 17 do 21 tysięcy ton, a niemal całe krajowe dostawy pozostawały na rodzimym rynku. Unia Europejska dostarcza rocznie około 60 tys. ton tego gatunku mięsa. Eksport z naszego kraju jest tu stosunkowo niewielki i regularni oscyluje wokół wartości 800 ton. Dzieje się tak – co naturalne – z uwagi na wzmożony popyt na mięso tych ryb w okresie przedświątecznym. To właśnie w grudniu sprzedaje się ponad 90 proc. rocznego wolumenu mięsa karpia w kraju. Trudno się dziwić, skoro – jak szacują eksperci branży – karp obecny jest na około 70 proc. wigilijnych polskich stołów.
Tradycyjna obecność karpia na święta zapewnia tej gałęzi biznesu konieczną przewidywalność. To ważne, ponieważ ryba ta hodowana jest w cyklu trzyletnim, co oznacza, że w ciągu trzech lat musi ona osiągnąć oczekiwaną wagę handlową, czyli – zakładając idealny scenariusz – między 1,5, a 3 kg.
Pomimo że ogólny popyt na ryby w Polsce jest zmienny, biorąc pod uwagę podział na gatunki to ilość spożywanego karpia na przestrzeni lat raczej się nie zmienia. Polacy zjadają rocznie około pół kilograma tej ryby na głowę, co czyni nas liderem w konsumpcji karpia w całej UE.
Hodowcy chcą odczarować karpia
Sami producenci ryb chcieliby, aby karp gościł na naszych stołach zdecydowanie częściej. Faktycznie, biorąc pod uwagę wartości odżywcze, brak obecności tej ryby poza grudniem jest nieco zastanawiający. Jest to ryba zalecana w profilaktyce cukrzycy, nowotworów czy chorób układu sercowo-naczyniowego, średnio tłusta i o wysokiej zawartości wapnia, witamin z grupy B, kolagenu i kwasów omega-3.
Producenci mają po swojej stronie także wiele argumentów natury ekologicznej. Stawy hodowlane są przecież siedliskiem dla wielu gatunków ptactwa, a sama produkcja generuje niewielki ślad węglowy.
Częstsze spożywanie karpia także poza okresem świątecznym pozwoliłoby również na podniesienie marnych statystyk dotyczących konsumpcji ryb w Polsce. W ciągu roku zjadamy ich bowiem około 14 kg – wobec 30-40 kg wieprzowiny czy drobiu.
Co z cenami karpia?
W tegorocznym okresie przedświątecznym 100 gramów płata z karpia kosztuje średnio 3,97 zł. Jeszcze w ubiegłym roku było to 4,94 zł, a przed dwoma laty 3,76 zł. Tak czy owak, porównując obecne ceny z tymi choćby sprzed okresu pandemii, jest drogo. Na ceny karpia wpływają liczne czynniki, które rynek musi uwzględnić.
Jeszcze na początku grudnia hodowcy informowali, że tegoroczne ceny mogą być wysokie z uwagi na fakt, że ryby stosunkowo wolno rosły. Nie bez znaczenia są powtarzające się problemy natury hydrologicznej. Susze nawiedzające Polskę obniżają lustro wody, a to naraża ryby na ataki ze strony ptaków takich jak czaple, łabędzie czy kormorany.
Drogie pozostają pasze kukurydziane, bez których gospodarstwa hodujące karpie nie mogą funkcjonować. Drogi jest także inny z koniecznych dla hodowców zakupów – mocznik. W perspektywie ostatnich lat wzrosły również ceny dystrybucji i przechowalnictwa. Pamiętać przy tym należy, że jak co roku, przed samą Wigilią karp będzie najzwyczajniej droższy.
Artykuł Polska z karpia słynie pochodzi z serwisu Forum Polskiej Gospodarki.
Forum Polskiej Gospodarki Read More