Dyrektywa o przejrzystych i przewidywalnych warunkach pracy w Unii Europejskiej przeszła już wstępne sito akceptacji Komisji Europejskiej oraz Rady Europy i jest na etapie wprowadzania jej przed Parlament Europejski. Teoretycznie ma poprawić warunki pracy tzw. pracowników platformowych dzięki – jak to określono – „promowaniu bardziej przejrzystego i przewidywalnego zatrudnienia (…) będąc odpowiedzią na wyzwania pojawiające się na rynku pracy w związku ze zmianami demograficznymi, cyfryzacją i nowymi formami pracy”. Tłumacząc to na ludzki język: zamysł jest taki, by przedsiębiorcy nie nadużywali umów cywilnoprawnych i w ich miejsce zawierali korzystniejsze dla pracowników umowy etatowe. Eurokraci twierdzą, że chcą ukrócić proceder wykorzystywania luk w prawie do omijania podstawowych praw pracowników.

Jeśli dyrektywa zostanie ostatecznie przyjęta (wszystko na to obecnie wskazuje), zacznie obowiązywać również i w Polsce – i to już od początku 2025 roku.

Pracownicy bez wielu praw

Według danych zebranych przez Komisję Europejską problem nadużywania umów cywilnoprawnych stosowanych zamiast umów etatowych może dotyczyć w krajach unijnych blisko 30 milionów, a w 2025 roku już przeszło 40 milionów samozatrudnionych pracujących na zlecenie lub umowy B2B.

Chodzi w pierwszym rzędzie o pracę m.in. kurierów, osób sprzątających, taksówkarzy, programistów oraz twórców treści internetowych. Wszystkich angażowanych przez coraz liczniejszych pośredników cyfrowych, których w Europie działa już ponad pięciuset.

– Pracowników dotykają brak stabilizacji zatrudnienia, gwarancji płacy minimalnej, niskie stawki wynagrodzenia za wykonanie pojedynczych zadań, brak ochrony BHP czy brak ochrony socjalnej – przyznaje dr Tomasz Duraj, kierownik Centrum Nietypowych Stosunków Zatrudnienia na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Łódzkiego, cytowany przez serwis PulsHR.pl.

Dyrektywa ma np. określić konkretne kryteria oceny, czy dana platforma cyfrowa zatrudnia w sposób wskazujący na to, że powinna podpisywać umowy etatowe, czyli z pełnym spektrum gwarancji praw pracowniczych.

Wejście w życie nowego prawa będzie oznaczać niemal automatyczne „przeszeregowanie” od 1,7 mln do nawet 4,1 mln osób zatrudnionych na „wolnych umowach” na pracowników etatowych. Ze wszelkimi tego konsekwencjami. O jakich konsekwencjach tu mowa?

Uszczęśliwianie na siłę?

– Na razie trudno jednoznacznie określić, do jakich podmiotów, branż dyrektywa będzie miała zastosowanie – powiedział w wywiadzie dla portalu Prawo.pl Robert Lisicki, dyrektor departamentu pracy Konfederacji Lewiatan. – Jej wdrożenie doprowadzi do zróżnicowania sytuacji osób wykonujących takie same usługi, zadania w różnych sektorach, ale różnie kształtując ich uprawnienia w zależności od sposobu organizacji współpracy – zauważa Lisicki.

Według raportu pt. „Wartość elastycznej pracy dla kurierów-partnerów dostarczających jedzenie”, opartego na badaniu przeprowadzonym przez Copenhagen Economics dla Delivery Platforms Europe we wrześniu 2021 r., prawie 70 proc. ankietowanych kurierów nie chce rezygnować z elastyczności zatrudnienia dla wpisania ich do stałych grafików pracy. Nawet w sytuacji, gdyby to miało oznaczać zarobki wyższe od dotychczasowych o 15 proc.

Biurokratyczny „automat”

Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców jest zdania, że projekt w radykalny sposób ograniczy możliwości samozatrudnienia i umów B2B, wprowadzając na szeroką skalę domniemanie etatu. Także usługodawcy, którzy dobrowolnie i ku wzajemnej satysfakcji umówili się z pracodawcami na umowy cywilnoprawne oraz na zadaniowy tryb pracy nagle, nijako z automatu, potraktowani zostaną jako pracownicy etatowi, będąc zmuszonymi świadczyć pracę w ściśle określonym reżimie organizacyjnym – twierdzi rzecznik.

Zwłaszcza małe i średniej wielkości polskie firmy już dzisiaj są dotkliwie obciążone różnymi daninami i kosztami. Jedna z niewielu korzyści, jakie posiadają polega na tym, że – w odróżnieniu od „budżetówki” – mogą zatrudniać pracowników dopasowując ich system pracy do swoich potrzeb, czasem także do sezonowego charakteru swojej działalności. Wdrożenie unijnego prawa pozbawiłoby je możliwości stosowania elastycznego zatrudniania.

Pozostawić wolnemu rynkowi?

Chociaż rzecznik przedsiębiorców zdaje sobie sprawę z tego, że umowa o pracę lepiej chroni prawa pracownika, wzdraga się przez „zautomatyzowanym”, sztucznym regulowaniem relacji pracowniczych, postulując pozostawienie tego obszaru wolnemu rynkowi.

Faktem jest, że dzisiejszy rynek pracy to rynek pracownika, który ma znaczny wpływ na formę i warunki swojego zatrudnienia. Czy jednak zawsze tak będzie? W epoce coraz częstszych i liczniejszych wstrząsów gospodarczych i geopolitycznych, koniunktura gospodarcza zmienną jest niemal w tym samym stopniu, co pogoda. Likwidacja umów cywilnoprawnych mogłaby teoretycznie zapobiec sytuacjom, w których pracodawcy nadużywają umów cywilnoprawnych. Czy i w jaki sposób mogłoby się to odbić na wynagrodzeniach i czy nie doprowadziłoby do redukowania przez firmy zatrudnienia w skali od dawna nie widzianej?

Nakazowa, a przede wszystkim zautomatyzowana zmiana setek tysięcy „wolnych” umów pracowniczych na umowy stałe, może zakończyć się wylaniem dziecka z kąpielą.

Artykuł Czy Unia zlikwiduje dużą część umów śmieciowych? pochodzi z serwisu Forum Polskiej Gospodarki.

​Forum Polskiej Gospodarki Read More 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *