To był szczęśliwy zbieg okoliczności, że akurat tego listopadowego wieczoru 1974 r. 21-letnia Maria Borucka postanowiła założyć gruby wełniany beret. Gdy na klatce schodowej jej bloku w Bytomiu zaatakował ją nieznany mężczyzna, nakrycie głowy zamortyzowało uderzenie młotka. Kobieta przeżyła, a napastnik postanowił na przyszłość wyposażyć się w bardziej skuteczne narzędzie.