— Mieliśmy sprawę, w której mąż zgłosił nam do rozwikłania zaginięcie swojej żony. W wyniku naszej pracy okazało się, że prawdopodobnie to on sam stał za jej zniknięciem. Kobieta została odnaleziona martwa — opowiada nam prywatny detektyw Bartosz Weremczuk. I zaznacza, że wokół jego zawodu narosło wiele mitów, a do tej pracy wbrew pozorom nie zawsze najlepiej nadają się byli policjanci.