Były wiceminister gospodarki morskiej z PiS przez trzy lata zarobił w państwowej spółce ponad pół mln zł. W tym czasie nie wysłał ani jednego e-maila, nie pobrał firmowego laptopa, a kluczowi dyrektorzy twierdzą nawet, że nie widzieli go na oczy. Jak dowiedział się Onet, w tej sprawie wpłynęło właśnie zawiadomienie do prokuratury.