Jedno z pierwszych spotkań w Moskwie odbyłem z bardzo wówczas już zaawansowaną wiekiem panią, która była legendą ruchu dysydenckiego. Jej nazwiska – tak jak skądinąd i kilku dalszych w tej książce – nie wymienię ze zrozumiałych względów. W wypadku Rosji okres karencji musi być znacznie dłuższy. Moja rozmowa ze wspomnianą starszą panią dotyczyła kierunku, w którym ten kraj zmierza. Byłem wstrząśnięty tym, co usłyszałem — pisze w swojej książce “Demony Rosji” dziennikarz Onetu Witold Jurasz.