Gdy John Haigh mordował McSwana, uderzając go ołowianą rurką w głowę, jeszcze nie wiedział, że ciało rozpuszcza się tak szybko. Wprawdzie eksperymentował na myszach, ale to jednak mysz. Kiedy po dwóch dniach w beczce z kwasem siarkowym ciało McSwana niemalże całkowicie zniknęło, po prostu wylał zawartość do studzienki. Zamieszkał w jego domu, opowiadał o jego ucieczce przed wojaczką i zajął jego miejsce w pracy. Było idealnie, miał wszystko, czego tak mu zazdrościł. Nawet rodzice ofiary kupili tę bajeczkę.