— Gdy odchodziłem z firmy, BOR miał wtedy bardzo profesjonalny sprzęt, natomiast nie był on najnowszy. Sprawdzenie antypodsłuchowe trwało bardzo długo. No i mieliśmy później aferę podsłuchową “u Sowy”. Ministrowie nie podlegali takiej ścisłej ochronie BOR jak prezydent czy premier. Niemożliwe było sprawdzenie w szybkim tempie takiego pomieszczenia — mówi Onetowi Jarosław Bartniczuk były BOR-owiec, obecnie prezes firmy InterGuard, która pod kątem ochrony danych zabezpiecza korporacje, firmy i VIP-ów.