— Po koziołkowaniu samochodem miałem złamaną nogę i poważny uraz głowy, zrobił się potężny krwiak. Wyjście było jedno: trzeba było otworzyć głowę i usunąć krwiaka mózgu — opowiadał w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet Wojciech Rajtar. Piłkarski mistrz Europy juniorów miał całą furę szczęścia. W szpitalu znalazł się o włos od śmierci. — Gdyby otworzyli mi głowę w takim stanie, już nie musieliby zamykać — przyznał. Miesiąc po tym, jak wyszedł ze szpitala, w podobnym wypadku zginął jego brat. — Paradoksalnie mój wypadek był groźniejszy, ale to mój brat zginął, a nie ja — wspominał. ]]>

Read MoreCzytaj więcej Przegląd Sportowy 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *