162 instalacje o łącznej mocy zainstalowanej prawie 155 MW – tyle na koniec 2023 r. było biogazowni rolniczych w Polsce według rejestru prowadzonego przez Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa.

W minionym roku oddano do użytku 19 nowych obiektów, z czego 14 stanowiły biogazownie o mocy do 0,5 MWe, które są zwolnione z konieczności wykonywania oceny oddziaływania na środowisko. Ponadto mogą korzystać z atrakcyjnego wsparcia w postaci taryfy gwarantowanej FIT.

Biogazownie coraz częściej przyciągają “tradycyjnych” energetyków. Jednym z nich jest Henryk Majchrzak z kontrolowanej przez Piotra Wiśniewskiego Grupy Enerco, w przeszłości m.in. prezes Polskich Sieci Elektroenergetycznych. W ostatnich latach był on związany z sektorem biogazowym – w Polskiej Grupie Biogazowej pełnił funkcję przewodniczącego rady nadzorczej. W marcu 2023 r. PGB, największy podmiot w branży, zostało przejęte przez francuski koncern energetyczny TotalEnergies.

– Biogazownie rozwiązują cały szereg problemów – mówi Majchrzak w rozmowie z portalem WysokieNapiecie.pl.

Po pierwsze, zagospodarowują wartościowe odpady, co wpisuje się w gospodarkę obiegu zamkniętego, a powstały w biogazowniach poferment to naturalny i tani nawóz.

Po drugie, biogazownie produkują zielone ciepło, które można wykorzystać zarówno na potrzeby ogrzewania obiektów produkcyjnych, usługowych, jak i okolicznych gospodarstw domowych i budynków użyteczności publicznej.

Po trzecie, biogazownie produkują zieloną energię elektryczną, dzięki czemu mogą wspierać bezpieczeństwo energetyczne kraju.

Efektów specustawy jeszcze nie widać

Wciąż mamy ich jednak bardzo mało mimo jednego z największych w Europie sektorów rolno-spożywczych. Impuls do większego rozwoju miała dać specustawa biogazowa, która weszła w życie we wrześniu 2023 r.

Przemysław Krawczyk, prezes firmy agriKomp Polska, która specjalizuje się w budowie biogazowni, przekazał naszemu portalowi, że nie narzeka na brak pracy. Pod koniec 2024 r. spółka podpisała umowy na budowę czterech biogazowni o łącznej mocy ponad 2,3 MW. Wartość tych kontraktów to w sumie 86 mln zł.

– Inwestycje te nie są efektem specustawy. Pierwszych efektów jej działania, czyli przede wszystkim uproszczenia procedur administracyjnych, możemy spodziewać się najwcześniej za 1-2 lata. Biogazownie, które ostatnio kontraktowaliśmy, pozwolenia na budowę miały już od 1-3 lat. Kluczowe dla rozpoczęcia inwestycji było pozyskanie finansowania – wyjaśnia Krawczyk.

Wskazuje przy tym, że inflacja w budownictwie wciąż jest widoczna. Jednak sytuacja i tak jest bardzo stabilna na tle minionych lat, gdy ceny rosły z miesiąca na miesiąc.

– Niemniej średnie ceny za 1 MW biogazowni urosły w ostatnich 2-3 latach z przedziału ok. 16-18 mln zł do poziomów, które coraz częściej przekraczają 30 mln zł. Ponadto pod uwagę trzeba brać też koszty operacyjne. Z naszych obserwacji wynika, że moc 250-300 kW to pewne minimum, które pozwoli na tyle zarabiać biogazowni, aby odłożyć środki na remonty, które instalacja będzie musiała przechodzić w przyszłości – tłumaczy prezes.

– Nie oznacza to, że mniejsze biogazownie nie mogą dobrze zarabiać, bo kluczowym kosztem jest substrat, a ten inwestor małej instalacji najczęściej pozyskuje z własnego gospodarstwa. Widzimy też, że rośnie świadomość klientów, aby nie budować biogazowni o zbyt dużej mocy względem możliwości pozyskania substratu w pobliżu instalacji – dodaje.

Zdaniem Krawczyka opublikowane przez KOWR wyniki pokazują podtrzymanie dynamiki rozwoju, która jest widoczna od kilku lat. Stabilnie rośnie więc liczba nowych instalacji, produkcja energii elektrycznej i cieplnej, a także wykorzystanie substratów.

– Kluczowa jest kwestia rentowności. Projekty, które były realizowane w latach 2020-2022, udało się wybudować jeszcze przed dużym wzrostem kosztów. Patrząc na obecny poziom cen referencyjnych dla biogazu względem wzrostu kosztów budowy instalacji, ta rentowność jest obecnie słabsza niż w minionych latach – zaznacza prezes.

– Nie dziwi więc, że ostatnia aukcja OZE dla biogazu nie przyniosła rozstrzygnięcia i nie należy tego oczekiwać w nadchodzących latach, jeśli ceny znacząco nie wzrosną. Dlatego inwestorzy wolą korzystać z systemu taryf gwarantowanych FIT/FIP, które dają im większe bezpieczeństwo. Niemniej w każdym przypadku istotny jest poziom cen referencyjnych – stwierdza Krawczyk.

Rolnik szuka wsparcia

System wsparcia dla małych źródeł OZE (do 1 MW) opiera się na taryfach gwarantowanych w postaci FIT (feed-in tariff) oraz FIP (feed-in premium).

Obydwa systemy przewidziane są dla instalacji biogazowych, biomasowych i wodnych, natomiast FIP obejmuje też instalacje biometanowe. System FIT przeznaczony jest dla instalacji OZE o łącznej mocy zainstalowanej do 500 kW, a FIP – od 500 kW do 1 MW (w przypadku biometanu o łącznej mocy zainstalowanej do 1 MW).

Ze wstępnej wersji Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu do 2030 r., który w marcu rząd wysłał do Komisji Europejskiej, dowiadujemy się, że po wydaniu pozytywnej decyzji przez KE o zgodności pomocy publicznej planowane jest rozszerzenie systemu o zmodernizowane instalacje OZE o mocy do 1 MW. Podobnie jak w przypadku aukcji OZE do systemu będą mogły wtedy wejść instalacje OZE po modernizacji, których nakłady inwestycyjne wyniosą co najmniej 25 proc. kosztów kwalifikacyjnych wybudowania nowej referencyjnej instalacji.

Możliwość pozyskania wsparcia na budowę m.in. biogazowni rolniczych daje program “Energia dla wsi”, który jest finansowany z Funduszu Modernizacyjnego. Po środki mogą sięgać rolnicy i spółdzielnie energetyczne, a wsparcie mogą uzyskać instalacje o mocy elektrycznej powyżej 10 kW i nie większej niż 1 MW oraz cieplnej powyżej 30 kW i nie większej 3 MW.

W pierwszym naborze budżet ustalono na 1 mld zł, z czego 485 mln zł w postaci dotacji, a reszta w formie pożyczki. Dotychczas podpisano 30 umów z beneficjentami i wszystkie dotyczą biogazowni, choć program jest przeznaczony również dla małych elektrowni wodnych i fotowoltaicznych. Zawarte umowy obejmują biogazownie o łącznej mocy ponad 6 MW, a wartość wsparcia to ok. 145 mln zł.

W lutym Narodowy Fundusz Gospodarki Wodnej i Środowiska poinformował, że budżet programu zostanie zwiększony z 1 do 3 mld zł. Zdaniem Przemysława Krawczyka zwiększa to szansę na rozwój sektora, ale kluczowa jest również kwestia bardziej płynnego rozpatrywania wniosków.

– Mamy klientów, który na decyzję o przyznaniu dofinansowania czekają już nawet rok, a standardowo zajmuje to około pół roku. Sprawniejsze procedowanie wniosków ułatwiałoby inwestorom podejmowanie decyzji oraz rozmowy z bankami – podkreśla prezes.

W jego ocenia “Energia dla wsi” najpewniej podtrzyma obecną dynamikę przyrostu nowych biogazowni. Natomiast od cen referencyjnych, kosztów budowy, a także realnych efektów specustawy biogazowej będzie zależało, czy tę dynamikę uda się zwiększyć.

– Z pewnością tempo przyrostu nowych instalacji na poziomie niespełna 20 obiektów nie jest satysfakcjonujące biorąc pod uwagę potencjał polskiego sektora rolno-spożywczego. Sektor biogazowy liczy na dialog z resortami klimatu oraz rolnictwa, który pozwoli wypracować regulacje wykorzystujące ten potencjał – ocenia szef agriKomp Polska.

Biogazowy stabilizator

Co by było, gdybyśmy w nadchodzących latach byli w stanie radykalnie przyspieszyć przyspieszyć tempo inwestycji? Henryk Majchrzak wskazuje, że w Polsce jest blisko 2500 gmin. Gdyby w każdej z nich powstała biogazownia rolnicza o mocy 1 MW, to w skali całego kraju otrzymujemy łączną moc porównywalną do dużej elektrowni systemowej.

– Wraz z istniejącymi instalacjami byłaby to więc moc zainstalowana na poziomie blisko 10 proc. szczytowego zapotrzebowania na moc w Krajowym Systemie Elektroenergetycznym, które zimą sięga już do niemal 29 GW – stwierdza Majchrzak.

Dodaje przy tym, że biogazownie mogą magazynować wytwarzany biogaz w zbiornikach fermentacyjnych lub w dodatkowych zbiornikach, co sprawia, że mają zdolność do pracy szczytowej.

– Według moich szacunków w instalacji o mocy 1 MW można bez dodatkowych nakładów inwestycyjnych w zgromadzić biogaz, który następnie będzie zasilał dodatkowy silnik o mocy 0,5 MW przez okres wystarczający do pokrycia zapotrzebowania w godzinach szczytowych przez ok. 4 do 8 godzin na dobę – wyjaśnia.

Na tym nie koniec. Biogazownie wyposażone w odpowiednią automatykę mają też zdolność do regulacji mocy czynnej i biernej. W przypadku mocy biernej mogłyby regulować napięcie w sieciach średnich napięć, a przez to na przykład współpracować z lokalnymi instalacjami fotowoltaicznymi, które wpływają na wahania napięcia w sieci.

Natomiast w przypadku mocy czynnej biogazownie mogłyby w ramach usług systemowych świadczyć usługę regulacji pierwotnej, wtórnej, a nawet trójnej. Oczywiście opłata za te usługi jest tutaj warunkiem efektywnego udziału biogazowni w pracy KSE.

– Kiedyś barierą dla wzrostu znaczenia biogazowni był brak dostępu do systemów sterowania, które pozwalałaby elastycznie i zdalnie zarządzać pracą instalacji. Dziś te narzędzia są powszechnie dostępne, a do bieżącej obsługi biogazowni wystarczy jeden pracownik na zmianie – tłumaczy Henryk Majchrzak.

Jednocześnie zwraca uwagę, że mocy regulacyjnych w KSE będzie ubywać wraz nieuniknionym odstawianiem najstarszych bloków węglowych. Biogazownie – obok najnowocześniejszych elektrowni węglowych oraz bloków gazowych – będą mogły zabezpieczać zapotrzebowanie na moc.

– Trzeba jednak pamiętać, że biogazownie, które pozyskały wsparcie z aukcji OZE są zobligowane do produkcji określonej ilości energii, więc praca regulacyjna wymagałaby stworzenia odpowiednio zmodyfikowanego mechanizmu rozliczania pracy takich jednostek – mówi Majchrzak.

– Oczywiście najbardziej racjonalna wydaje się praca biogazowni z pełną mocą w podstawie KSE, a także montaż dodatkowego członu szczytowego. To wymaga odpowiednich przepisów, aby takie rozwiązanie było możliwe do sfinansowania, a następnie rentownej eksploatacji – zaznacza.

Lokalne sieci bardziej odporne

Były prezes PSE podkreśla, że biogazowne rolnicze jako rozproszone i stabilne źródła energii wpływają na odporność lokalnej sieci. Działająca w podstawie instalacja o mocy 1 MW, która będzie pracować 8000 godzin rocznie, może wygenerować 8000 MWh energii elektrycznej.

– Jeśli przykładowo przyjmiemy, że średnie gospodarstwo domowe zużywa ok. 2 MWh rocznie, to biogazownia może potencjalnie zaspokoić niemal roczne zapotrzebowanie 4000 gospodarstw domowych – wylicza.

– Systemy regulacji i automatyki sieciowej pozwalają w razie większych zakłóceń w KSE tworzyć wydzielone wyspy, więc można sobie wyobrazić biogazownię mocy 1 MW, która będzie dla 4000 gospodarstw regulować moc i napięcie. A przecież zwykle są w regionie również inne rozproszone źródła odnawialnej energii, co zwiększa możliwości i jakość regulacji lokalnych systemów energetycznych – tłumaczy.

Jednocześnie biogazownie – podobnie jak i inne instalacje rozproszonej energetyki odnawialnej – nie są tak podatne na zagrożenia jak obiekty infrastruktury krytycznej dużej mocy, co pokazuje trwająca agresja Rosji na Ukrainę.

– Ta odporność dotyczy również coraz częściej występujących ekstremalnych warunków pogodowych, czy nawet klęsk żywiołowych. Biogazownie zwiększają zatem bezpieczeństwo energetyczne nie tylko na poziomie lokalnym, ale również ogólnokrajowym – mówi Majchrzak.

Co istotne, biogazownie nie generują też potrzeby tak kosztownych inwestycji w rozbudowę i modernizację sieci jak te towarzyszące nowym elektrowniom systemowym, gdyż energia elektryczna jest konsumowana w pobliżu miejsca jej wytworzenia.

– Nieistotne są więc również straty przesyłowe, które zawsze przenoszone są w rachunkach na odbiorców końcowych. Do rozwoju biogazowni, a często również średnich farm wiatrowych i fotowoltaicznych wystarczą więc standardowe modernizacje sieci dystrybucyjnej, które i tak są potrzebne ze względu na wiek infrastruktury oraz rosnącą liczbę instalacji OZE, a w tym prosumenckich mikroinstalacji PV – wyjaśnia były szef PSE.

Potrzebne odpowiednie przepisy

Choć biogazownie są stabilnym i sterowalnym źródłem OZE, to – jak zwraca uwagę Przemysław Krawczyk – nie ma to przełożenia na regulacje zapisane w Prawie energetycznym czy ustawie o OZE. Każde źródło jest traktowane równo, więc jeśli są jeszcze jakieś wolne moce przyłączeniowe, to decyduje kolejność złożonych wniosków o wydanie warunków przyłączenia.

– Moim zdaniem unijne prawo pozwala państwom członkowskim na tworzenie preferencji dla wybranych źródeł energii. Biogazownie na takie preferencje zasługują z uwagi na swoją stabilność i sterowalność, co ma duże znaczenie dla bezpieczeństwa energetycznego – uważa Krawczyk.

Przypomina przy tym, że ubiegłoroczna specustawa nie zawiera preferencji sieciowych dla biogazowni. Natomiast nowelizacja Prawa energetycznego wprowadziła jedynie przepis, że operatorzy sieci dystrybucyjnych mogą wydawać biogazowniom warunki przyłączenia bez gwarancji odbioru energii przez 12 godzin na dobę, za co nie będzie przysługiwało odszkodowanie.

– Stwarza to ryzyko dla przyszłej rentowności instalacji, a to zmniejsza szanse na pozyskanie finansowania bankowego. Przyszły inwestor ma większe szanse otrzymania warunków przyłączenia – to fakt. Jednak nie są one pełnowartościowe i gwarantujące sukces inwestycji. Pytanie czy chcemy warunki przyłączenia za wszelką cenę, czy też warunki przyłączenia gwarantujące rentowność inwestycji – podkreśla Krawczyk.

Zobacz też: Odmowy przyłączeń do sieci pobiły w 2023 roku absolutny rekord

Biogazownie, jako jednostki kogeneracyjne, powinny być redysponowane jako ostatnie. Niemniej wiadomo, co przyznaje szef agriKompu, że farmy wiatrowe i fotowoltaiczne taniej produkują energię elektryczną.

– Jeśli w przyszłości biogazownie miałyby pełnić funkcję stabilizatora KSE, to ustawodawca powinien przygotować mechanizmy wsparcia dla takiej pracy oraz dostosować przepisy do ich nowej roli. Do tego potrzebne są inwestycje w dodatkowe silniki szczytowe, zbiorniki biogazu czy magazyny energii. Biogazownie mogą zastąpić w przyszłości elektrownie węglowe w rynku mocy, ale to zależy od tego, czy wsparcie z tego tytułu będą atrakcyjne. Biogazownie działające jako tzw. rezerwa wirująca to większa szansa na zbilansowanie systemu energetycznego – ocenia Krawczyk.

Biometan pieśną przyszłości

Na produkcji energii eletrycznej i cieplnej możliwości wykorzystania biogazu się jednak nie kończą. Inna to oczyszczenie go do postaci biometanu zatłaczanie do sieci gazowej, jeśli taka znajduje się w pobliżu biometanowni.

– Szacuję, że Polska ma potencjał do produkcji ok. 5 mld m sześc. biometanu, co stanowi ok. 1/4 krajowego zapotrzebowania na gaz. Teoretycznie biometan mógłby więc w przyszłości stanowić znaczną część paliwa zasilającego bloki gazowe, ale mającego tym razem cechy gazu odnawialnego – wylicza Henryk Majchrzak.

Problem w tym, że biometan w Polsce wciąż pozostaje bardziej hasłem niż rzeczywistością. Na przeszkodzie pozostaje przede wszystkim mała gęstość sieci gazowej na terenach wiejskich.

Przemysł Krawczyk wskazuje, że istnieje też zbyt wiele wątpliwości dotyczących systemu wsparcia i jego atrakcyjności, aby zachęcał on do inwestycji. Możliwe jednak, że w tym roku agriKomp rozpocznie w Polsce budowę biometanowni, dla której udało się uzyskać dobre przyłącze gazowe.

– Biorąc pod uwagę problemy sieciowe, a także ryzyko nierynkowego redysponowania – w tym takiego, za które nie będzie należało się odszkodowanie – rozwiązanie mogą stanowić instalacje hybrydowe. Chodzi o takie obiekty, które będą miały zarówno możliwość produkcji energii oraz ciepła, jak i wytwarzania biometanu w okresie, gdy nie będzie możliwe oddawanie energii elektrycznej do sieci. To oczywiście wymaga znacznie wyższych nakładów inwestycyjnych, a zatem i odpowiednich regulacji oraz mechanizmów wsparcia. Z punktu widzenia potrzeb rynku tak elastyczna instalacja jest swojego rodzaju Świętym Graalem – podsumowuje Przemysław Krawczyk.

Zobacz też: Spalarnie zyskały miliardy wsparcia, ale czy to wystarczy?

Read More WysokieNapiecie.pl 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *