— Pojechałem do niego na Śląsk, do Zabrza, i mało nie daliśmy sobie po pysku. Poszło o ludzi, których tam zatrudniał. On był szefem, coś mi się nie podobało w jego postępowaniu. To była poważna awantura. A ponieważ byliśmy po kieliszku, to zrobiła się burza z błyskawicami. Ja wrzeszczałem, on się wydzierał… W rezultacie każdy został przy swoim, ale poszliśmy spać pogodzeni. Co napawa mnie ogromnym szacunkiem dla niego jako człowieka — wspomina Grzegorz Religa, syn legendarnego kardiochirurga i byłego ministra zdrowia, w książce “Religa. Ojciec i syn”.