Prawie 7 lat, a dokładnie 2387 dni, Jason Doyle czekał na swoje kolejne zwycięstwo w cyklu Grand Prix. Po 60 turniejach z rzędu kiepska passa indywidualnego mistrza świata z 2017 r., wreszcie dobiegła końca. W finale nie dał żadnych szans nawet Bartoszowi Zmarzlikowi. Polak jedynie oglądał jego plecy. Może to i dobrze, bo Australijczyk w sobotę na PGE Narodowym przypominał buldożer. ]]>

Read MoreCzytaj więcej Przegląd Sportowy 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *