Drukarz to ten, co drukuje gazety i książki, dziennikarz to ten, co pisze lub odczytuje wiadomości w dzienniku, a płotkarz to – na zdrowy rozum biorąc –powinien być ktoś, kto buduje płoty. W wypadku blisko 32-letniego Damian Czykiera jednak tak nie jest. Ten inżynier z wykształcenia nie kryje bowiem, że na razie przynajmniej wciąż pozostaje z zawodu płotkarzem, czyli kimś, kto zarabia na życie, biegając latem na 110, a zimą na 60 metrów przez płotki. Będąc rekordzistą Polski na tym pierwszym dystansie (13.25 sekundy), zawodnik Podlasia Białystok prezentuje się opinii publicznej jako swego rodzaju wańka-wstańka, czyli ktoś, kto co chwila upada, by natychmiast się podnieść, odnosząc na powrót sukcesy. Dwa lata temu Damian wprost zaszokował ekspertów lekkoatletyki, będąc o włos od medalu mistrzostw świata w Eugene, gdzie zajął w biegu finałowym czwarte miejsce w czasie 13.32 s. Walkę o brąz przegrał po zaciętej rywalizacji z Hiszpanem Asierem Martinezem, który ustanowił rekord życiowy 13.17 s. O doścignięciu pierwszego na mecie Amerykanina Granta Hollowaya (13.03) Czykier nawet nie mógł marzyć. I tak miał dużo szczęścia, bo tuż przed biegiem finałowym kontuzja wyeliminowała mistrza olimpijskiego Jamajczyka Hansle Parchmenta, a z powodu falstartu zostali zdyskwalifikowani Devon Allen (USA) i Shane Brathwaite (Barbados). Niemniej już samo zakwalifikowanie się do finału MŚ w konkurencji, która pozostaje rzadko tylko naruszaną domeną Amerykanów, było wielkim osiągnięciem Damiana. ]]>

Read MoreCzytaj więcej Przegląd Sportowy 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *