Rosyjski prezydent udał się z wizytą do swojego najważniejszego sojusznika — Chin. Podczas spotkania przywódcy z pompą powoływali się na “przyjaźń bez granic”. W rzeczywistości jednak te granice istnieją — Chiny wyznaczają je Rosji. Choć Putin nigdy nie chciał tego przyznać, teraz nie jest już w stanie ukryć prostego faktu — jest uzależniony od dobrej woli Xi Jinpinga lub jej braku. A ten, pod pompatycznymi deklaracjami o przyjaźni, realizuje po cichu własne plany — i nie spodobają się one Moskwie.