Gdy na stadionie w Białymstoku trwała już mistrzowska feta, piłkarze Śląska Wrocław koczowali w szatni, a nad stadionem w Częstochowie rozpętała się nawałnica. Gdy wrocławianie wychodzili na murawę z blisko godzinnym opóźnieniem, losy mistrzostwa były już przesądzone. — Mówiliśmy sobie, że nie patrzymy w telefony i mieliśmy w odpowiednim momencie przekazać zawodnikom informacje. Całą strategię na mecz musieliśmy schować do kieszeni — podkreślał trener Jacek Magiera. ]]>
Read MoreCzytaj więcej Przegląd Sportowy