— Myślę, że jeśli Rosja ściągnie tu więcej wojsk, może co najmniej otoczyć Charków, jeśli nie go zająć — mówi Irina, mieszkanka Charkowa. Sytuacja w obwodzie charkowskim jest wyjątkowo poważna. Rosjanie napierają ze swoją ofensywą, nękając region ciągłymi ostrzałami i bombardowaniami. — Nie ma sensu biec do schronu. Rakieta z Biełgorodu leci do nas trzy minuty, a syrena nie zawsze zdąży się włączyć na czas. Mamy tylko czas na czytanie wiadomości: rakieta została wystrzelona — spadła — wybuch — kolejna rakieta — jeszcze dwie w powietrzu… Tak wygląda nasz dzień. Czytamy, monitorujemy: co się dzieje, bać się czy nie? — relacjonuje z kolei Wiktor. Trzech mieszkańców miasta zdradza w rozmowie z portalem Meduza, jak rzeczywiście wygląda sytuacja w Charkowie i co Rosja może zrobić z Ukrainą.