Wybory 4 czerwca to nie tylko górnolotne hasła o pokonaniu komunizmu i zwycięstwie demokracji. Przeciętny Kowalski stał w tamtym czasie dwie godziny dziennie w kolejkach, oglądał serial “W Labiryncie”, a większość towarów z Zachodu była dla niego finansowo niedostępna. — To nie było tak, że w kampanii wyborczej się pojawiły jakieś bardzo konkretne wizje, że to będzie Polska na przykład pełnych półek. Miało być po prostu lepiej — mówi Onetowi historyk, dr Michał Przeperski.