Przyznaję, że nie wyciągnęłam wniosków z wcześniejszych doświadczeń i przed wyjazdem nie zapoznałam się ze sprawozdaniem z objęcia dozorem, które znajdowało się w teczce — wspomina swoją wizytę na plebanii kuratorka sądowa. — Oczekuję, że będzie się pani zwracać do mnie: “proszę księdza”, a nie “proszę pana” — usłyszałam. Ożeż ku***, zaklęłam w duchu. Ksiądz? W dozorze? Niemożliwe. Najwyraźniej zrobiłam błędne założenie, że księdza pod opieką mieć nie będę. Fragmenty pochodzą z książki “Kuratorka sądowa. Patologia, przemoc i dramaty w polskich domach”, która została wydana przez Wydawnictwo Feeria.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *