— Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek z moich kolegów i w ogóle ktokolwiek w jakiejkolwiek formacji w Polsce mógłby być na tyle pozbawiony uczuć i zrobić coś takiego, jak rozbicie termosu wewnątrz i podanie go do picia innemu człowiekowi. Duża część strażników tak po ludzku przeżywała ten hejt, czasem tak skrajny, jak porównywanie ich do funkcjonariuszy z formacji uznanych za zbrodnicze — przyznaje w rozmowie z Onetem kpt. Marcin Koper, strażnik graniczny z placówki w Krynkach.