— Uczestniczyłem w dość groźnej sytuacji, kiedy to doszło do wzajemnego przeładowania broni między grupami dywersyjno-poznawczymi strony przeciwnej, prawdopodobnie Specnazu. Było to wejście 250 metrów na teren Rzeczypospolitej Polskiej. To były właściwie początki kryzysu na granicy. Mogło skończyć się dramatycznie — mówi w rozmowie z Onetem ppłk. Radosław Głuchowski, żołnierz, który pełni służbę na polsko-białoruskiej granicy już prawie trzy lata.