Zaiste, mamy déjà vu. Gdy premier ogłosił swoją własną wersję Centralnego Portu Komunikacyjnego, to nam się z miejsca przypomniał niemal całkowicie wyparty z pamięci przez Platformę Sławomir Nowak, który dziś zmaga się z korupcyjnymi zarzutami. To on jako minister infrastruktury za pierwszych rządów Donalda Tuska zablokował budowę szybkiej kolei, której trasa skreślona na mapie przypominała “Y” — z Warszawy do Wrocławia z odnogą w kierunku Poznania. To, czego Nowak ze względu na brak kasy nie zbudował, teraz — przy braku kasy — ma zbudować Tusk w ramach korekty CPK. Bo twórcy “Stanu Wyjątkowego” Andrzej Stankiewicz i Beata Lubecka nie mają wątpliwości, że ogłaszając własną wersję CPK, to premier bierze na siebie pełna odpowiedzialność za obiecane projekty infrastrukturalne, które mają towarzyszyć te inwestycji. Dla jasności — wedle twórców “Stanu Wyjątkowego” Tusk zrobił unik. Twierdząc, że zmienia, urealnia i czyści z pisowskich nieprawidłowości projekt CPK, premier tak naprawdę po cichu wycofuje się z budowy gigalotniska w Baranowie. A na pewno nie podejmuje żadnych decyzji, które ostatecznie przesądzałyby o powstaniu CPK i wiązały mu ręce na przyszłość.