Powojenny Wrocław nie musiał czekać długo na pierwsze mroczne tajemnice. W chaosie i zupełnie nowej rzeczywistości mieszkańcom tego miasta przyszło mierzyć się z zupełnie innym strachem. Pod koniec lat 50. terror zaczął siać seryjny zabójca, mściciel, który wymierzał sprawiedliwość na własną rękę. Choć pierwszą ofiarę zastrzelił na Śląsku zaraz po wojnie, w nowym miejscu upatrzył sobie aż trzy cele. Nie żałował. Był pewien, że na śmierć sobie zasłużyły. Koszmar skończył się w 1960 r., gdy skazańca zaprowadzono na stryczek. Wrocławski “strzelec” media rozgrzewał do czerwoności.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *