To mógł być gotowy scenariusz na kolejną opowieść o kopciuszku, ale Jacob Fearnley jeszcze nie był na nią gotowy. Nie mógł być, bo Wimbledon to jednak nie bajka. Novak Djoković, nawet niemal prosto ze stołu operacyjnego, grający do bólu ekonomicznie, przypomina smoka, któremu trzeba odciąć nie jedną, a co najmniej trzy głowy (wprost: wygrać trzy sety, bo jeden to za mało). ]]>
Read MoreCzytaj więcej Przegląd Sportowy