Historie o tym, że małopolscy radni PiS dogadali się w czwartek wieczorem dla dobra regionu, można włożyć między bajki. Prawicy udało się wewnętrznie porozumieć i wybrać nowego marszałka, bo obie walczące ze sobą frakcje wystraszyły się opublikowanych w ten sam dzień wyliczeń dotyczących tego, ile kosztowałyby przyspieszone wybory. — To mogło być nawet 30 mln zł. Pamiętamy, jaki hejt spadł na partię po “przepaleniu” 80 mln za wybory kopertowe. Nie mogliśmy iść w tę stronę — mówią w rozmowie z Onetem członkowie PiS.