Emmanuel Macron zadał bolesny cios Marine Le Pen, bo wydawało się, że jest ona u progu władzy, a okazało się, że do tego jeszcze daleko. Co teraz? Trzeba będzie wybrać jeden z trzech niemożliwych scenariuszy, albo jeszcze jakiś czwarty, nie mniej dziwaczny. Francja zabrnęła w ślepy zaułek. Kryzys polityczny przekształcił się w kryzys instytucjonalny. W takich chwilach potrzebny jest ktoś wyjątkowy.