Lille było “pierwszą prawdziwą bitką” amerykańskiej Ósmej Armii Powietrznej. Żaden strzelec Ósmej nie był jednak gotowy na to, co napotkał na niebie nad Lille i Saint-Omer. Fale wrogich myśliwców przeplatały się z formacjami bombowców, a strzelcy puszczali serie z karabinów maszynowych po całym niebie – trafiali własne bombowce, myśliwce eskorty, a przeciwnika tylko sporadycznie. Po bitwie piarowcy sił powietrznych chełpili się, że strzelcy “mieli używanie”. Fragmenty pochodzą z książki “Władcy przestworzy. Amerykańscy lotnicy w walce z nazistowskimi Niemcami”, która została wydana przez Wydawnictwo Replika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *