W Gdyni doszło do tragedii — 33-latek zmarł przed szpitalem. Według pierwszych doniesień miał zostać tam porzucony. — Samochód podjechał pod szpital. Wówczas jedna z osób poinformowała, że jest potrzeba udzielenia pomocy. Personel medyczny natychmiast podjął działania wobec pacjenta — wyjaśnia w rozmowie z portalem o2 prokurator Grażyna Wawryniuk.