Przyznajemy: było nam nawet trochę nieswojo, że za grosz nie wierzyliśmy pannie Karolinie Giertych. Latorośl mecenasa Romana zapewniała przed wyborami, że może jej papa to konserwa, ale już ona z mamą i siostrami nad nim popracują. „Jeśli chodzi o prawa kobiet, jest nas w domu cztery: moja mama, ja i moje dwie siostry. No więc raczej go przypilnujemy” — tak panna Karolina przekonywała, że ojciec Giertych pasuje do Koalicji Obywatelskiej, która szła do wyborów pod hasłem liberalizacji prawa aborcyjnego. Jak do tej pory były w Sejmie dwa takie głosowania — oba Giertych efektownie olał. Możemy założyć, że twórcy „Stanu Wyjątkowego” znają Giertycha lepiej niż jego żona i córki. Możemy też przyjąć, że Giertych urwał się swym kobietom jak wcześniej CBA nasłanemu nań za rządów PiS. Ale najbardziej prawdopodobne jest to, że panie doskonale zdawały sobie sprawę, że mąż i ojciec nigdy w życiu nie podniesie ręki za liberalizacją przepisów aborcyjnych. Bo Giertycha z KO ideologicznie nie łączy nic — a już aborcja najmniej. Mają po prostu wspólny cel: wykończyć PiS. Potem pójdą różnymi drogami, wszak Giertych nigdy nie wyrzekł się ambicji kierowania narodową prawicą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *