— Po odprawie wszyscy wyszli w bardzo dziwnych nastrojach. Nietęgą minę miał zwłaszcza Rajmund Andrzejczak. Był jakiś taki zadumany, osowiały. Od razu to zauważyliśmy, bo to raczej witalny człowiek. Wtedy jakby zgasł. Tam musiało się coś wydarzyć — mówi oficer z Ministerstwa Obrony Narodowej. Poniżej publikujemy wstrząsający fragment książki pt. “Armia w ruinie” autorstwa dziennikarki Onetu Edyty Żemły.